Udas Quotes

We've searched our database for all the quotes and captions related to Udas. Here they are! All 31 of them:

Seorang pendekar kesateria,tidak mencuba bermain senjata.Hanya orang yang tidak yakin,belum percaya akan kekuatan diri sajalah yang memakai senjata
Usman Awang
Puteam continua sa fiu vechea Lee, cea buna si incompetenta, Lee cea draguta si plina de fisuri, un Labrador flocos si auriu, care nu poate sta departe de nicio balta si se tot intoarce acasa cu blana uda si mirosind neplacut.
Curtis Sittenfeld (Prep)
Choć już tyle razy przeżyłem mękę i śmierć Chrystusa, nieodmiennie niepokoję się o Jego zmartwychwstanie - jestem przerażony, że w tym roku się to nie uda.
John Irving (A Prayer for Owen Meany)
A prawda? Niemal nigdy nie jest tak skomplikowana, jak nam się wydaje. Mamy tylko taką nadzieję, bo wtedy poczyjemy się mądrzejsi, jeśli uda nam się do niej zawczasu dojść.
Fredrik Backman (Anxious People)
…mądrość to odwrotność działania. Jeśli chciałem coś zrobić, a przychodziły mi do głowy takie myśli, to tylko zawsze wyobrażałem sobie przeszkody piętrzące się przede mną. Jeśli chciałem coś zrobić, to widziałem tylko, co może się ze mną stać, jeśli się nie uda. Aż… - Zaan potrząsnął głową – aż pewnego dnia zobaczyłem człowieka, który nie widzi przed sobą żadnych przeszkód. Który potrafi działać.
Andrzej Ziemiański (Achaja. Tom I (Achaja, #1))
Dopóki ziemskim cieszy on się życiem, Nie bronięć śmiało koło niego krążyć. Wiadomo: błądzi człowiek, póki dąży. (...) A zatem zgoda. Tobie go powierzam. Odciągnij ducha tego od praźródła I jeślić tylko ująć go się uda, W dół go poprowadź własną twoją ścieżą, I z wstydem przyznaj, gdy człek twoją swadą Uwieść się nie da, że w ciemnym swym pędzie Jest mimo wszystko prawej drogi świadom.
Johann Wolfgang von Goethe
To jest właśnie doczesny świat - pomyślałem. - Wojna się skończyła i tam, wśród tych świateł, ludzie zatopieni są w złych myślach. Wiele kobiet i mężczyzn spogląda na siebie wśród tych świateł i już wkrótce poczują zapach czynów podobnych do śmierci, których nie uda im się uniknąć. Kiedy pomyślałem, że te niezliczone światła to wyłącznie światła zła, moje serce doznało pocieszenia. Proszę bardzo! Niech zło w moim sercu mnoży się i rośnie, niech jaśnieje, niech zachowa podobieństwo do tych wielkich świateł, które mam przed sobą! Niech ciemność mojego serca spowijającego to zło dorówna ciemności nocy spowijającej te światła!
Yukio Mishima
Co za kokieteria, co za oczka, włoski, ząbki, co za wykręcanie się na wszystkie strony już tak zaraz od wejścia, jak gdyby nic innego wcześniej w życiu nie robiła, jak gdyby się na scenie urodziła. Grała przepysznie, to wiadomo i każdy widział. Dlatego brawa wielkie. Ale dalej? Tyś też słyszała, tylko mi nie mów, że nie. W pierwszym akcie nie do poznania, w drugim trochę bardziej, ale też nie to. I czasem się jej uda porządnie sfałszować. (…) Czy ty słyszysz, o czym ja mówię? Gazety poczytaj, a zobaczysz, że to samo będą pisać. To ostatnie zdanie zwłaszcza, że jej się czasem uda porządnie sfałszować. Ty zaś nie masz sobie równych, co się tyczy czystości, intonacji i głębi. (…) Tak! Ania kokietuje. Ładnie kokietuje, przyznaję. I w ogóle jest ładna, bardzo się podoba, i suknia ładna, i wyobraźnia działa, więc to, co pod suknią, też się zapewne może podobać. (...) Ale ty jesteś w śpiewie bez porównania wyżej.
Magda Knedler (Narzeczone Chopina)
Niektórym się wydaje, że czubkiem można zostać ot tak, ni z gruchy, ni z pietruchy. Ze na przykład najspokojniej w świecie spacerujesz sobie z rodziną, aż tu nagle doskakujesz do drzewa i zaczynasz je kopać, dopadasz wózeczka i plujesz dzidziusiowi w ryło, podnosisz nogę i obsikujesz kulę kaleki, jednym słowem - odbija ci. Albo inaczej, zwyczajnie szykujesz się do spania, ucałowałeś rodziców, przyjaciół, żonę, dzieci, meble, oszczędności, ubranka, bojler, umywalkę, podeszwy swoich butów, muszlę klozetową. Po prostu dostajesz hyzia. Nie, nie i jeszcze raz nie. To może jeszcze inaczej - przeglądasz pocztę, popijając poranną kawę (zachowanie w normie, tylko trochę niezdrowe dla pęcherza) i trafiasz na wredny list na swój temat, anonim. Sklecono go przy pomocy liter powycinanych z różnych piśmideł, których nie czytujesz, pośrednio zmuszając cię tym sposobem do ich lektury. - Łajdaki! Nie uda się wam! - wydzierasz się z pianą na ustach i ciach! dostajesz kuku na muniu. Bo zachodzące w mózgownicy procesy chemiczne uległy zakłóceniu, jako że bolą cię zęby. Albo dlatego, że w dzieciństwie mamusia i tatuś nie kochali cię dość mocno, bo słońce grzeje coraz słabiej, a księżyc wchodzi przez okno dwanaście po północy. Nie. nie. nie. NIE. NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE. Kto jak kto. ale ja znam się na tym i mogę stwierdzić, że ci, którzy tak mówią, po prostu bredzą. Nigdy w życiu nie zająłbym tak eksponowanej pozycji, na samym szczycie hierarchii chorób umysłowych, gdybym nie poświęcał każdej sekundy na ciężką, wytrwałą, drobiazgową pracę nad sobą i swoimi uzdolnieniami. Jeśli człowiek nie stawia sobie wymagań, to do niczego nie dojdzie. Dzisiejsza młodzież chciałaby dostać świra - bo to całkiem fajne - ale bez tego wysiłku, który jest niezbędny. Owszem, być szurniętym to nic trudnego. Ale żeby zostać prawdziwym, wielkim, pierwszorzędnym szaleńcem, na to - wierzcie mi - trzeba się nieźle napocić. A czasami trochę wypić: nie jestem wymagający, trzy kieliszki wystarczą. Ale przede wszystkim, przede wszystkim, przede wszystkim - z czego nie zdajemy sobie sprawy i czego powtarzać nigdy dość - świrowanie to wynik zbiorowego wysiłku! Tak, koleżanki i koledzy, zatkało was, co? "Jak to? Wariowanie to zajęcie grupowe? Ten się chyba z głupim widział!" No dalej, lżyjcie mnie, nie żałujcie sobie. Och, przyznaję, że niełatwo to znieść, ale kiedy za twoimi plecami stoi murem zespól, wszystko staje się prostsze. A ja, czego nie należy zapominać, mam najlepszą ekipę na świecie. Byłem we wszelakich szpitalach, u najróżniejszych psychiatrów. Wszyscy połamali sobie na mnie zęby. Najbardziej nieustępliwi, którzy od pierwszego spotkania wyrokowali z okrutnym uśmieszkiem: "To nic takiego, nic poważnego, raz dwa wróci pan do siebie." No i co? Figa z makiem. Jak wysiadają ci mądrale, teraz, gdy nikt, nawet najciemniejsza z pielęgniarek nie może zaprzeczyć, że jestem przykładem najwspanialszego, najelegantszego, najosobliwszego obłędu w stylu francuskim z końca dwudziestego wieku? Ale ja nigdy, przenigdy nie zapominam, nawet gdy piję samotnie, że udało mi się dzięki innym, dzięki mojemu zespołowi. To on przypominał mi nieustannie, że świat jest przeciw mnie, że ludzie chcą moich pieniędzy i mojej śmierci, że nie spoczną, dopóki nie wymażą mnie z listy żyjących. Dziękuję. Dziękuję wam wszystkim.
Roland Topor (Dziennik Paniczny)
Tada, ne znam zašto, kao da nešto puknu u meni. Prodereh se iz sveg glasa, ispsovah ga i rekoh neka se ne moli za mene. Zgrabih ga za ovratnik. Istresoh na njega sve što mi je ležalo na srcu koje je igralo od radosti i bijesa. On je baš tako siguran, je li? Pa ipak, cijela ta sigurnost ne vrijedi ni pišljiva boba. Nije čak siguran ni da je živ jer živi kao mrtvac. Ja sam naoko praznoruk, ali sam siguran u sebe, siguran sam u sve, sigurniji od njega, siguran u svoj život i u smrt koja će uskoro doći. Da, ja imam samo to, ali bar posjedujem tu istinu isto onoliko koliko ona posjeduje mene. Imao sam pravo, imam još pravo, imam svako pravo. Živio sam ovako, a mogao sam živjeti i drukčije. Činio sam ovo, a nisam činio ono. Ovo nisam uradio, a ono jesam. Pa onda? Čini mi se kao da sam cijelo vrijeme čekao ovaj čas i osvit dana kad ću se iskupiti. Ništa, ništa nije važno i dobro znam zašto. I on zna zašto. S dna moje budućnosti, za cijelog ovog besmislenog života koji sam vodio, diže se do mene, kroz godine koje još nisu došle, neki neodređeni dah, a taj dah izjednačuje na svom putu sve ono što su mi nekad predlagali, u onim godinama koje sam proživio i koje nisu bile nimalo stvarnije. Što se mene tiče smrt drugih, ljubav jedne majke, što me se tiče njegov Bog, život za koji se netko odlučio, sudbina koju je odabrao, kad jedna jedina sudbina odabire mene i sa mnom na milijarde povlaštenih koji, kao i on, trvrde da su mi braća. Razumije li, razumije li napokon? Svi su povlašteni. Postoje samo povlašteni. I ostali će jednog dana biti osuđeni. I on će biti osuđen. Što mari ako ga optuže zbog ubojstva i smaknu zato što nije plakao na sprovodu svoje majke? Salamanov je pas vrijedio isto toliko koliko i njegova žena. Ona ženica-automat isto je toliko kriva koliko i Marie koja je željela da se uda za mene. Što mari što mi je Raymond bio isto tako pajdaš kao i Céleste koji vrijedi više od njega? Šta mari što Marie pruža danas usne nekom drugom Mersaultu? Razumije li, napokon, taj osuđenik, da s dna moje budućnosti... Gušio sam se vičući sve ovo. Ali ključari su mi već oteli iz ruku ispovjednika i prijetili mi. On ih, međutim, umiri i zagleda se načasak nijemo u mene. Oči mu bijahu pune suza. Okrenu se i nestade.
Albert Camus
Lubię kaczki - wtrącił dyplomatycznie Jem. - Zwłaszcza te z Hyde Parku. - Zerknął z ukosa na przyjaciela. Obaj siedzieli na brzegu wysokiego stołu, z nogami zwieszonymi nad podłogą. - Pamiętasz, jak próbowałeś kiedyś mnie namówić, żebym rzucił im pieróg nadziewany mięsem, bo chciałeś sprawdzić, czy uda się wyhodować rasę kaczek kanibali? - I zjadły go - przypomniał Will. - Krwiożercze małe bestie. Nigdy nie ufaj kaczkom
Anonymous
Nie potrzebujesz sumienia, kiedy jesteś świadomy, nie potrzebujesz sumienia, kiedy jesteś wrażliwy. Nie uciekasz się wtedy do przemocy, nie jesteś przepełniony strachem. Zapewne sądzicie, że jest to ideał nieosiągalny. No cóż, przeczytajcie tę książkę. Spotykam wszędzie osoby, które nagle poznały tę prawdę: korzenie zła są w tobie. Kiedy to wreszcie zrozumiesz – przestaniesz tyle od siebie żądać, tak wiele po sobie się spodziewać, zmuszać się, by rozumieć. Dbaj o siebie, dostarczaj sobie pełnowartościowego dobrego pokarmu. Nie myślę tu tylko o jedzeniu: myślę o zachodach słońca, o przyrodzie, o dobrym filmie i dobrej książce, o pracy dającej radość, o dobrym towarzystwie i... miejmy nadzieję, że uda ci się przełamać swoje uzależnienie od uczuć innych.
Anonymous
Każdy empirycznie byt obserwowalny byt jest czymś więcej niż sumą części, z jakich się składa, ponieważ aby był obserwowalny, musi się składać z części pozostających wobec siebie w jakiś stosunkach, a "suma" jest pojęciem, które nie uwzględnia tych stosunków. Uznać, że cokolwiek, co da się rozłożyć na mniejsze części, nie istnieje, to tyle co stwierdzić, że nie istnieje nic oprócz cząstek elementarnych, oczywiście dopóty, dopóki nie uda się wykazać, że i one są złożone z mniejszych bytów" (Czarnoksięstwo w naukach społecznych, s. 188)
Stanisław Andreski
Począł rozmyślać, czy nam się też kiedyś uda podnieść psychologię do poziomu nauki tak ścisłej, aby mogła odsłaniać najdrobniejsze źródła życia. Obecnie zawsze fałszywie rozumiemy siebie, a rzadko rozumiemy drugich. Doświadczenie nie posiada wartości etycznej. Jest ono tylko mianem, które człowiek nadał swym pomyłkom. Moraliści uważali je przeważnie za przestrogę, przyznawali mu wartość etyczną dla kształtowania charakteru, sławili jako coś, co uczy nas, za czym iść, a co omijać należy. Ale doświadczenie nie jest przejawem umotywowanych sił. Nie jest pobudką czynów, tak samo jak nią nie jest sumienie. Dowodzi jedynie tego, że przyszłość nasza będzie taką, jaką była przeszłość, i że grzech popełniony niegdyś ze wstrętem niejednokrotnie popełniać będziemy z radością.
Anonymous
Decyzja o tym, by chcieć tego, a nie tamtego, jest rzeczą zależną od nas. I oczywiście, na koniec: samo pragnienie, by być sławnym, by usłyszeć oklaski, by udał się koncert i by śpiewać czysto – to również, rzecz jasna, jest zależne od naszego artysty. Nie zależy od niego to, czy uda mu się to osiągnąć, ale zależy – czy tego chce.
Anonymous
Tare yadein to bondoon ki terha hai, Dheere dheere atee hai r mujh phura bhega date hai... Dheere dheere atee hai r mare nende uda datee hai.. Dheere dheere atee hai baicheniya bada dete hai... Dheere dheere atee hai r na a na sapne jagah date hai...tu hai is terha mera jaan tujhe socho to pyaar bada date hai...r nah socho to dhadkan bada date hai...
Alisha
Dil ko kya ho gaya khuda jane Kyoon hai aisa udas kya jane
R.K. Das (Essays on Poetry and Music of Indian Ghazals)
Panowie jeżeli to się uda to zalejemy się jak jasna cholera
Andrzej Bursa (Aniołek spuszcza główkę)
Bu iş sana göre değil ama ne yapalım? dedi. Biliyorum, canın sıkılacak, fakat insan yavaş yavaş alışır. Gördün ya, kimsenin bir iş yaptığı yok. Mesele o odanın içinde beş on saat oturuvermekte...Lüzumsuz gibi görünür ama bunsuz da dünya dönmüyor. Öyle ya, heralde böyle boş oturmanın da bir hikmeti var. Bir bakarsın, hükümetteki işlerin hepsini eli kalem tutan iki kişi bile çevirir dersin. Lakin o kalabalık olmasa âlem birbirine girer. Mesele memurların yaptığı işte değil, onların mevcut olmasında. Şimdi sen o tozlu odada oturdukça kendi kendine: "Benim burda ne lüzumum var?" diyeceksin! Yanlış!.. Mademki sen bir kere hükümet kapısından içeri adımını attın, artık lüzumlusun. Sen olmasan muhakkak bir yerde bir aksalık çıkar... Bunları işkembeden atıyorum sanma, bir zamanlar ben de başka türlü düşünüyordum; her şeyi aklımla halletmeye kalkıyordum. Fakat dünyada bir tek şeye inanıyorum: O da tecrübe. Sana söylediğim şeyleri otuz seneye yaklaşan hayat öğretti. Sen de yavaş yavaş yola gelirsin. Benim şurada üç günlük ömrüm kaldı; aklında bulunsun diye bunları söylüyorum. Hayattan fazla şey bekleme. Dünyada her felaketin içinden en az zararla sıyrılmanın yolu hayata uymak, muhite uymak, hiç sivrilmemektir. Geçen gün Ceza Reisi bir bir kitap verdi. Şöyle karıştırdım. Derin bir şey. İsmi Âmak-ı Hayal, senin anlayacağın hayalin dibi. orda yazıyor: Bir gün Allah peygamberleri çağırıp sormuş, saadet nedir? demiş. Her biri kendilerine göre cevap vermişler. Musa: Arzı Mev'uda gitmektir; İsa: Bir yanağına vurana ötekini uzatmaktır; Buda: Hayatta hiçbir arzusu olmamaktır, yollu şeyler söylemiş. Sıra bizim Muhammed'e gelince: "Saadet, hayatı olduğu gibi kabul etmektir..." demiş. Ne doğru söz! Hayatı olduğu gibi kabul etmeli ve ona ne bir şey ilave etmeli, ne de ondan bir şey eksik etmeli...Bazı şeyler vardır, canımızı sıkar; "Bu neden böyle? Böyle şeyleri dünyadan kaldırmalı!" deriz. Bazı şeyler de mevcut değildir. İçimizden, bunların olmasını ister, hatta bu uğurda çalışırız. İkisi de saçma ve faydasızdır. İnsan dediğin mahluk hiçbir şeyi değiştiremez. Bunun için, gönlünün rahat olmasını istersen, gördüğün fenalıkların bile bir hikmeti olduğunu düşün ve yeryüzünde olmayan iyilikleri oraya getirmek sevdasına kapılma... Sonra en mühimi: Kendini halinden şikayet etmeye alıştırma! Ömrünün sonuna kadar dövünsen bu hayatın cefası tükenmez; kendine etmiş olursun. İçkiye de şimdilik pek heves etme. Bazen insan avunmak için başka çare bulamıyor ama, sen nefsine hâkim ol. Biraz daha yaşlandıktan sonra nasıl olsa başlarsın. Hatta o zaman lazımdır da. Akşamdan akşama iki kadehin zararı yoktur. İnsana dünyayı unutturur. Eh, bu dünya da unutulacak dünya zaten...
Sabahattin Ali (Kuyucaklı Yusuf)
Nie próbuj uciekać przed samym sobą, bo kiedy ci się to uda, a zapragniesz siebie odnaleźć, może to być bardzo trudne".
Dominik Szczepański (Czapkins. Prawdziwa historia Tomka Mackiewicza)
Nie wiem, czy czterdzieści dziewięć da się w ogóle podzielić przez jakąś cyfrę; jeśli się to w ogóle jakimś cudem uda, to na pewno nie mnie.
Marek Hłasko (Piękni Dwudziestoletni)
- Wezmę ,,anszlus ziół i pomidorów", będzie adekwatne. Pracownik skinął głową, ale Chronowski nagle uniósł rękę. - Pan poseł nic nie weźmie, bo wychodzi - Niezupełnie. Adam obrócił się do kelnera. - W takim razie proszę znaleźć mu inny stolik. - Ale... - Na pewno się uda. Pracownik Autonomii znalazł się między młotem, a kowadłem - i dobitnie widać było to po jego zmieszaniu. Przełknął ślinę i rozejrzał się w poszukiwaniu ratunku. - Jak pan widzi... mamy pełne obłożenie i... obawiam się, że... - Nie szkodzi, zaraz któryś stolik się zwolni. A poseł Hauer poczeka. Premier popatrzył na Patryka - Prawda?
Remigiusz Mróz (Wotum nieufności (W kręgach władzy, #1))
Nawet mięsożerność nie jest niczyją winą, skoro wynikła z toku ewolucji naturalnej! Wszelako różnice, dzielące tak zwanego człowieka od jego krewnych zwierzęcych, są niemal żadne! Podobnie, jak osobnik WYŻSZY nie może uważać, aby to dawało mu prawo pożerania wzrostem NIŻSZYCH, tak i obdarzony WYŻSZYM nieco umysłem nie może mordować ani pożerać NIŻSZYCH umysłowo, a jeśli już musi to czynić (okrzyki: “Nie musi! Niech je szpinak!) - jeżeli, powiadam, MUSI, za sprawą tragicznego obciążenia dziedzicznego, winien pochłaniać okrwawione ofiary w trwodze, po kryjomu, w norach swych i najciemniejszych zakątkach pieczar, targany wyrzutami sumienia, rozpaczą i nadzieją, że kiedyś uda mu się wyzwolić od brzemienia mordów tak nieustannych." - Dzienniki Gwiazdowe, Podróż Ósma.
Stanisław Lem
- Opowiadasz sobie jakiś dowcip w myślach? - spytał Oryński, stając przed nią. Od razu zaplotła nogi na jego biodrach, przyciągnęła go do siebie, a on wsunął ręce pod jej uda. - W sumie tak - odparła. - Pomyślałam o tym, że na zmianę robimy sobie wykłady o tym, że powinniśmy przystopować z tymi czy innymi rzeczami. Wydął usta i przesunął ręce w kierunku jej brzucha. - Martwimy się o siebie, normalna rzecz - zauważył. - Ale nienormalna, że jednocześnie sami prowadzimy autodestrukcję. - Przynajmniej mamy ze sobą ciekawie - odparł. - Znaczy ja z tobą na pewno.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Pokrovski cerea mereu ceva, cerea stăruitor, vorbind împleticit, cu limba încătuşată de moarte, iar eu nu pricepeam nimic din vorbele lui. Inima mi se frîngea de durere! Un ceas întreg s-a zbătut aşa, chinuit de o dorinţă; se trudea să facă un semn cu mîinile-i răcite şi iar începea să ceară jalnic, cu glasul răguşit şi surd... Dar vorbele lui nu erau altceva decît un şir de bîiguieli fără nici un înţeles, şi iar nu pricepeam nimic. Rînd pe rînd, îi aduceam lîngă pat pe fiecare dintre cei ai casei, îi dădeam apă, dar el clătina trist din cap. în cele din urmă, am înţeles ce voia: mă ruga să ridic storul de la fereastră şi să deschid obloanele. Voia — pesemne — să se mai uite o dată la lumina zilei, la soare. Am tras storul; dar ziua care abia începea era tristă şi mohorîtă ca şi viaţa nefericită a celui de pe patul de moarte, gata să se stingă. Nici pomeneală de soare! Cerul era acoperit de pîcla deasă a norilor, un cer ploios, mohorît, rece. O ploaie măruntă bătea în fereastră şi se prelingea pe geam în şiroaie reci şi murdare. O zi cenuşie, întunecată. Lumina ei slabă abia pătrundea în odaie, luptînd din greu cu flacăra tremurătoare a candelei din faţa icoanei. Muribundul îmi aruncă o privire plină de o nespusă tristeţe şi clătină din cap. Peste o clipă îşi dădu sufletul. Anna Feodorovna a luat asupră-şi grijile înmormîntării. I-a cumpărat lui Pokrovski coşciugul cel mai de rînd şi a tocmit un cărăuş ca să-l ducă. Dar ca să nu rămînă cumva păgubită de cheltuieîde pe care le făcea, a pus mîna pe toate cărţile şi pe toate lucrurile răposatului. Bătrînul a făcut gură, s-a certat cu ea şi la urmă i-a smuls un teanc de cărţi, pe care le-a vîrît în buzunare, în pălărie, pe unde a putut, şi nu s-a despărţit de ele în toate cele trei zile dinaintea înmormîntării, şi chiar şi atunci cînd a trebuit să se ducă la biserică; în tot acest timp, s-a purtat ca un ieşit din minţi, învîrtindu-se mereu, cu o grijă duioasă, pe lîngă sicriu: ba îndrepta cununiţa cu rugăciunea de dezlegare a mortului, ba aprindea cîte o luminare sau schimba alta. Se vedea cît de colo că nu-şi poate opri gîndul asupra niciunui lucru. Nici măicuţa şi nici Anna Feodorovna n-au fost în biserică la prohod. Măicuţa era bolnavă, iar Anna Feodorovna se pregătise să meargă, dar în ultima clipă s-a certat cu bătrînul Pokrovski şi a rămas acasă. Nu ne-am dus decît bătrînul şi cu mine. In timpul slujbei, m-a cuprins dintr-odată o teamă ciudată, un fel de presimţire a viitorului. Abia de am putut rămîne pînă la urmă în biserică, în sfîrşit, coşciugul a fost închis, bătut în cuie, apoi l-au pus în căruţă şi l-au dus. L-am petrecut numai pînă la capătul străzii. Căruţaşul a pornit-o la trap. Bătrînul s-a luat în fugă după el, plîngînd cu hohote. Plînsul lui tremura şi se frîngea din pricina alergăturii. Sărmanul şi-a pierdut şi pălăria, dar nu s-a oprit ca să şi-o ridice. Ploaia îi uda capul, se stîrnise vîntul, măzărichea rece îi biciuia şi-i înţepa obrazul. Dar bătrînul părea să nu simtă nimic şi alerga cînd de o parte, cînd de alta a căruţei, plîngînd într-una. Poalele hainei lui vechi fîlfîiau în bătaia vîntului ca nişte aripi. Din toate buzunarele îi ieşeau colţuri de cărţi. In mîini avea iarăşi o carte mare, pe care o strîngea cu putere. Trecătorii se descopereau şi-şi făceau cruce. Unii se opreau în loc şi priveau cu uimire la sărmanul bătrîn. Cărţile îi cădeau mereu din buzunare, în noroi. Oamenii îl opreau şi-i arătau cartea pierdută; el o ridica şi pornea iarăşi în fugă pe urma sicriului. La colţul străzii i s-a alăturat o bătrînă cerşetoare, care voia şi dînsa să petreacă mortul... Apoi căruţa a cotit şi n-am mai văzut nimic.
Fyodor Dostoevsky (Poor Folk)
Mamy, co chcemy mieć, stajemy się tym, czym się stać chcemy. Jeśli przewidujemy, że się nie uda, to nam się nie uda, a jeśli pomyślimy, że wszystko będzie OK, to będzie OK.
Katarzyna Grochola (Trochę większy poniedziałek)
- Mówiłam, żebyś nie zawadzała mi przed dwunastą? - rzuciła. - Mówiła pani. - I? Co było niezrozumiałe? - To, dlaczego wciąż pozwala sobie pani na drwiny z mojego nazwiska i... - Nigdy nie drwię z moich aplikantów - ucięła Joanna, otwierając laptopa stojącego na biurku. - Przeciwnie, dbam o nich. Martwię się jak długo pożyją. Iga spojrzała na nią z powątpiewaniem. - O ciebie się akurat nie martwię. - Dziękuję. - Nie masz za co. Po prostu doszłam do wniosku, że skoro meduzy przetrwały sześćset pięćdziesiąt milionów lat bez mózgu, tobie też się uda.
Remigiusz Mróz (Afekt (Chyłka i Zordon, #13))
Several people on the oil ration list were described as “Ya’uda,
Amanda H. Podany (Weavers, Scribes, and Kings: A New History of the Ancient Near East)
Niektórzy młodzi obywają się bez gniewu, jeśli uda im się odnaleźć w nauce.
Victoria Mas (Un miracle)
》Sada chwyciła suszącą się bieliznę, którą uprała jej Etsuko, i poczuła miły zapach płynu do płukania. Jej włosy łonowe ukryły się pod majtkami, piżama przykryła najpierw piersi, tatuaże i ramiona, a potem stopy i dłonie, wszystko z wyjątkiem twarzy. Uderzyła ją myśl, że dookoła ludzie chodzą z odsłoniętymi twarzami. Choć skóra na twarzy przecież jest tą samą, która pokrywa piersi czy uda, nikt nie miał problemu z tym, by akurat tę część ciała wystawiać na światło dzienne. Choć akurat twarzami ludzie różnili się między sobą najbardziej. Sada rozłożyła się na posłaniu i wsunęła rękę pod piżamę. Jej skóra w środku nie różniła się specjalnie od tej na zewnątrz. Tę w środku musiała jednak chować — tylko dlatego, że była nieco zaokrąglona. Tylko dlatego, że porosły ją ciemne włosy. Dlaczego uciekamy przed nagością? I jak to jest, że nagle ktoś chce oglądać kogoś innego nago? Dlaczego choćby „tylko koniuszeczki”? Sada pościągała ze swojej leżącej na poduszce twarzy wszystkie części. Poczuła się czysta i lekka, więc ściągnęła też piżamę i bieliznę. Tej nocy spała nago. Gdy śniła, elementy jej twarzy musiały same wrócić na swoje miejsca. W jej śnie pojawiła się Tae i całą noc głaskała śpiącą nago Sadę. 《 ~ Kanako Nishi, Oczy, nosy, usta, brwi, Tajfuny, 2024, s. 105
Kanako Nishi
- Prawo jest jak płot - powiedziała. - Żmijom zawsze uda się jakoś prześlizgnąć, ale przynajmniej bydło się nie rozchodzi tam, gdzie nie powinno.
Remigiusz Mróz (Egzekucja (Chyłka i Zordon, #14))