Zordon Quotes

We've searched our database for all the quotes and captions related to Zordon. Here they are! All 100 of them:

- Kiedy życie rzuca ci kłody pod nogi, zacznij budować z nich schody. Zajdziesz wysoko.
Remigiusz Mróz (Inwigilacja (Chyłka i Zordon, #5))
mamihlapinatapai
Remigiusz Mróz (Inwigilacja (Chyłka i Zordon, #5))
- Mów, bo powoli zaczynam się czuć przy tobie jak ogórek w towarzystwie śmietany. - Hm? - Mizernie.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Mamihlapinatapai - wyrecytowała bez zająknięcia się Chyłka. Tego się nie spodziewał. - Powtórz - poleciła. - Co... co to ma niby znaczyć? - Powtórz, Zordon. - Mami... - Mami. Hlapi. Natapai. Z trudem udało mu się połączyć te trzy trzony w jedno i powtórzyć. Czekał na wyjaśnienie, ale Chyłce najwyraźniej sprawiało przyjemność trzymanie go w niepewności. - Wytłumaczysz mi, o co chodzi? - To z jagańskiego. Najtrudniejsze do przetłumaczenia ze znanych słów, bo w żadnym innym języku nie ma bezpośredniego odpowiednika. Nigdy nawet nie słyszał o jagańskim, ale nie miał zamiaru o tym wspominać. - Oznacza spojrzenie wymieniane prze dwójkę ludzi, które sugeruje, że obydwoje chcieliby sobie coś powiedzieć, tyle, że żadne z nich nie ma odwagi, by to zrobić.
Remigiusz Mróz (Inwigilacja (Chyłka i Zordon, #5))
- Niezła furiatka - odezwała się Klara. - Uświadczyłaś jej w spokojniejszej odsłonie. Kabelis nie umknęła wyraźna nuta sympatii w jego głosie. Obróciła się w stronę Kordiana i uśmiechnęła. - I za to skrycie do niej wzdychasz? - Nie za to, ale mimo tego.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
Joanna prychnęła cicho i zarzuciła mu ręce na kark. Choć nie była gotowa do końca się przed sobą przyznać, potrzebowała tego. Bliskości między nimi, która jednocześnie powodowała dystans wobec wszystkiego innego.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Więc twierdzisz, że ci ludzie chodzą w Himalaje, żeby się zabić? - mruknęła z powątpiewaniem Joanna. - Mniej więcej. - A nie przeszło ci przez ten twój zakuty łeb, że jest wręcz przeciwnie? Że wspinają się nie po to, by ginąć, tylko po to, by żyć? - Nie. - Właściwie powinnam się tego spodziewać po typowym zwierzęciu kanapowym. - I kto to mówi?
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Działamy, trucizno? - odezwał się Kordian. - Trucizno? - Zapożyczyłem od Alice'a Coopera. Chyłka nie odpowiadała. - Poison - dodał. - Tak, wiem. - Wolisz, "kochanie"?
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Jak sobie radzicie? - zapytał w końcu chudzielec. - Jak każda inna podobna para. - Nie jesteście jak każda inna para. - Może i nie - przyznał Oryński. - Chyłka twierdzi, że kiedyś ktoś nawet popełni na nasz temat rozprawę doktorską. Ma już nawet dla niej tytuł. - Jaki? - Power couple: synergia potencjałów jako model wybuchowego związku.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
W końcu żeby kogoś oceni, wystarczy chwila, ale trzeba całego życia, żeby go zrozumieć.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Czy ja wiem... - odparł Oryński. - Na moje oko teraz nie wygląda to tak źle, jak na początku. - Twoje oko jest mocno kaprawe. - Uważaj - poradził jej. - Bo to to samo oko, które widzi w tobie największy cud świata. Wskazała mu wzrokiem wino. - Polej swojemu cudowi.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Kompletnie zwariowałaś - ocenił. - Na twoim punkcie? - To też. I nie zmieniaj tematu. - Nie zmieniam, rozszerzam go tylko. Na ciebie. Poruszył się nerwowo na krześle. - Na mnie? - Wybierzesz się ze mną, Zordon. To będzie nasza podróż przedślubna. Pokręcił głową z niedowierzaniem, uznając, że tego wieczoru z pewnością na katalońskim winie się nie skończy. Poczuł przemożną potrzebę, by nawalić się w sztok - i jak najszybciej zapomnieć o tym, co proponowała Chyłka. Przypatrywał się jej, nie potrafiąc ocenić, czy naprawdę myśli o wyprawie, czy korzysta z okazji, żeby się nad nim pastwić. Z pewnością uznawała tę drugą ewentualność za dobry sposób spędzenia wieczoru. - Coś nie pasuje? - spytała. - Po pierwsze nie planujemy ślubu, a po drugie... - Jeszcze - ucięła. - Ale gdyby kiedyś przyszło ci na myśl, żeby kupić mi pierścionek, pamiętaj o jednej rzeczy. - Ma być sygnet z grawerem Iron Maiden, wiem. - Nie... chociaż to też - odparła, wyglądając kelnera z jej carne de toro. - Ale jeśli będziesz się oświadczał, pod żadnym pozorem nie klękaj. - Nie? - Nie, bo wtedy od pozycji błagalnej lub modlitewnej będzie dzieliło cię tylko jedno kolano. A ja nie wyjdę za kogoś, kto się przede mną płaszczy.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Żyjemy w świecie pełnym obietnic składanych przez łgarzy, Szczerbaty - przerwała mu. - Nie potrzeba ich więcej.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- A więc martwiłaś się? - spytał. - Nawet nie wiesz, jak bardzo. Niemal zakrztusił się kawałkiem nuggetsa. - Tym, że znieśli moratorium na odstrzał łosi - dodała. - I że ty padłeś jako pierwszy. Oryński nie mógł powstrzymać uśmiechu. - Co ty sobie wyobrażasz, gamoniu? - ciągnęła. - Że możesz mi ot tak zniknąć?
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
Wspinanie się nigdy jej nie pociągało, przypuszczalnie dlatego, że widziała w nim pewną analogię do swojego życia. Może zbyt daleko idącą, bo od kiedy pamiętała, wszystko, co robiła, było nieustannym podchodzeniem pod jakiś odległy, niewidoczny wierzchołek. A jedynym, co pchało ją przed siebie, była myśl, że w końcu znajdzie się na szczycie i spojrzy z góry na przebytą drogę. I dopiero wtedy ta wyda jej się warta zachodu.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Namaste, kochany - odezwała się w końcu Joanna. - Co takiego? - Namaste. Dosłownie: pokłon tobie. - Miałem na myśli to drugie słowo. Chyłka zaśmiała się cicho. - Nepal nastraja mnie tęsknie i romantycznie.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Z dwojga złego wolę książki - zadeklarowała Joanna. - Bo w filmie oglądam, jak wygląda strach widziany czyimiś oczami. W powieści patrzę na swój własny.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Jeśli mi nie wierzysz... - Z całym szacunkiem, ale oczywiście, że nie wierzę - uciął Oryński. - I nie jestem jedyny. - Doprawdy? - Chyłka określiła to kiedyś dość trafnie - dodał Kordian, dzwoniąc po raz kolejny. - Powiedziała, że lepiej zaufać recenzjom spadochronów w intrenecie niż panu.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Los może dać mi po dupie - kontynuowała. - Może nawet przywalić mi tak, że wyląduje na deskach. Ale niech się lepiej modli o to, żebym już nie wstała.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Idziesz? - spytał. Nie odzywała się. - Chyłka! - Nie... potrafię... - Potrafisz - zapewnił ją, a potem przypomniał sobie o czym przed momentem mówiła Klara. - Możesz policzyć dla mnie od dziesięciu w dół? - Nie... Zaklął w duchu. - Matematyka... to zło... - W takim razie powiedz mi, co jest w artykule osiemset trzydziestym piątym Kodeksu cywilnego. - Rój... pszczół? - Umowa przechowania. Depozyt. - Ach... romantyzm... prawniczy... - Zgadza się - odparł Oryński. - Zdeponowałem u ciebie serce, a ty zobowiązałaś się do przechowywania go w niepogorszonym stanie. Pacta sunt servanda, Chyłka. Nie masz wyboru. - Słuchaj... no... - Przypomnij sobie osiemset czterdziesty pierwszy kace. - Zaostrzenie... - Odpowiedzialności przechowawcy, tak - dokończył za nią. - Będziesz dodatkowo odpowiadała za zmianę miejsca przechowywania, że nie wspomę już o niebezpieczeństwie utraty lub uszkodzenia rzeczy. Więc rusz te swoje kształtne cztery litery i zacznij schodzić, bo w przeciwnym wypadku zaraz siadam do pisania pisma procesowego.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- To nie żarty - zaznaczyła. - Zordon ma naprawdę zrytą pacynę. - Widziały gały, co brały - odparł. - Bo złudzeniu się oddały. - Niby jakiemu? - Takiemu, że kiedyś zobaczą w tobie człowieka w pełni władz umysłowych.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
Chyłka specjalnie im się nie dziwiła. Wystarczyło znikome zainteresowanie górami, by nie móc oderwać nosa od telewizora, kiedy działo się w nich coś wykraczającego poza normę.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
Kordian przez chwilę przeżuwał ciastko w milczeniu. - Jesteś pewna? - Ba. Po tym jak oskarżyła go Lena Headey, gość już się nie podniesie. Nie pamiętasz jak wyrżnęła wszystkich w Wielkim Sepcie? - Ja pamiętam, ale ty nie, bo tylko czytałaś Martina, ale nigdy nie oglądałaś Gry o Tron. - Nadrobiłam w ostatnim czasie, żebyśmy ostatni sezon połknęli razem. I naciesz się tym, bo to jedyny romantyczny gest, na jaki mnie stać.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Jesteś na linii? - zdziwił się chudzielec. - Czy wy się kiedykolwiek rozstajecie? - Jeśli już, to tylko na ułamek sekundy. Dłużej nie potrafimy bez siebie wytrzymać.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Na wzrok nie narzekam - zauważyła Joanna, rozsiadając się jeszcze wygodniej. - Choć kiedy Zordon zapomina się przy słuchaniu nowego singla Taco Hemingwaya i zaczyna się gibać, nawet bym chciała. - Nie gibię się. Chyłka przewróciła oczami, a potem na powrót skupiła wzrok na Żelaznym. - Od czasu do czasu gestykuluje nawet w rytm muzyki - mruknęła. - Nazywamy to rapowaniem. - No właśnie - odparła z bólem w głosie, nie odrywając spojrzenia do Artura. - Wyobrażasz sobie, co przechodzę na co dzień? - A co ja mam powiedzieć? - Masz dziękować Bogu, że zesłał ci takie błogosławieństwo jak ja. - O tak. Szczególnie kiedy nastawiasz budzić pół godziny przed czasem tylko po to, żeby mieć satysfakcję z kilkukrotnego wciskania drzemki - odparował Kordian. - Przynajmniej nie żłopię porannej kawy, jakby ktoś podpiął mi grdykę do wzmacniacza. - Piję całkiem normalnie. Ty za to masz dziwną manię wyłączania światła w lodówce. - To nie żadna mania, tylko roztropność - zaprotestowała Joanna i westchnęła ciężko. - W głowie mi się nie mieści, że w dwudziestym pierwszym wieku, kiedy wszystko podobno jest smart, nikt nie wpadł na to, żeby nocą ta pieprzona iluminacja była słabsza. Nie, zamiast tego otwierasz drzwiczki i czujesz się, jakby Bóg właśnie stworzył świat. Oryński mruknął pod nosem. - Szkoda, że takiej roztropności nie wykazujesz przy ładowaniu zmywarki. Przez twoje braki w znajomości zasad Tetrisa za każdym razem... - Talak, talak, talak - ucięła. Żelazny popatrzył się na nich jak na dwójkę uciekinierów z zamkniętego ośrodka dla psychicznie chorych. Kordian uśmiechnął się pod nosem, a potem wymierzył palcem w Chyłkę. - Myśli, że to coś zmieni - rzucił do Artura. - Co takiego, do cholery? - Talak - włączyła się Joanna. - W prawie islamu to formułka, po której między kobietą a mężczyzną dochodzi do rozwodu. Wystarczy, że facet trzykrotnie wypowie to słowo i po sprawie. - U nas to jednak nie działa - dodał Kordian. - Wiem, bo sprawdzałem.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Słyszysz? - upewniła się Chyłka. - Za głośno i za wyraźnie - odparł cicho. - Co znalazłaś? Pornosy? - Nie. Listę piosenek na Spotify, którą w pocie czoła musiałeś tworzyć od zarania dziejów. Zaśmiał się cicho. Rzeczywiście pracował nad tym od jakiegoś czasu, a właściwie od kiedy tylko Chyłka po raz pierwszy puściła mu Poison Alice'a Coopera i oznajmiła, że to najbardziej romantyczny kawałek, jaki zna. Potraktował to jak wyzwanie i postawnowił znaleźć inne metalowe i jednocześnie balladowe numery, które byłyby rzeczywiście, a nie tylko pozornie romantyczne. Zgromadził ich trochę, a potem rozszerzył katalog także na kawałki rockowe i grunge'owe. - Disarm Smashing Pumpkins - powiedziała z uznaniem. - Nieźle. Naprawdę nieźle. - Wyciskacz łez. - Nawet ja to przyznam - odparła nieobecnym głosem. - Nie ma rzewniejszego kawałka na świecie. - Ano nie - przyznała. - Ale zobaczymy, co tu jeszcze masz... HammerFall, Always Will Be. Też całkiem nieźle, choć ja i power metal za sobą nie przepadamy. - Pomyślałem, że zrobisz wyjątek. - Zrobię nawet dwa, bo widzę tutaj Ghost of Reedom Iced Earth. - Zgadza się. - Guns'n'Roses November Rain, dobry wybór. Wind of Change Scorpionsów, też nieźle. Słysząc sam tytuł ostatniego kawałka, Kordian usłyszał w głowie charakterystyczne gwizdanie na początku. - It's Been Awhile Staind, brawo, brawo. Idealny podkład muzyczny dla wieczoru przy świeczkach i papierosach. - Tak? SPrawdzimy w praktyce. - O, wyłowiłeś nawet Black Hole Sun Soundgarden. I Fade to Black Metalliki! - Jest też Killing Me Killing You Sentenced. - Och, Zordon... - Zrobiłem robotę? - Przyjeżdżaj. Będę twoja.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Jesteś? - spytał. Mruknęła niewyranźnie w odpowiedzi, a on miał wrażenie, że próbowała zanucić Disarm Smashing Pumpkins. - Cierpisz na deficyt dobrej ścieżki dźwiękowej, co? - rzucił. - Deficyt... ciebie... Zabrzmiałą, jakby wyduszenie tego kosztowało ją absurdalnie dużo sił. - Masz szczęście - powiedział. - Bo ostatnio poszerzyłem moją playlistę. Jestem nawet w stanie ci pośpiewać. Nie odpowiadała. - Co powiesz na Loser 3 Doors Down? - spytał. - Dorzuciłem ten kawałek. - Zordon... - Znalazłem też You learn. Takida. - Idziesz... w stronę... Nickelback. To... niebezpieczne. - Wolisz, żebym wrócił do hip-hopu?
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Chociaż trzeba ci oddać, że złożyłeś szlachetną deklarację. - Tak? - W pewnym momencie oznajmiłeś ni mniej, ni więcej, że nawet jak będę wyglądała jak Michael Jackson, będziesz mnie kochał. Wcisnął hamulec tak mocno, że Chyłką rzuciło w przód. Syknęła z niezadowoleniem, jakby iks piątka stała się żywym organizmem, któremu zadał ból. - To była sytuacja kryzysowa - zauważył. - Więc wycofujesz to oświadczenie? - Nie, ale... - W takim razie zostaje w mojej głowie zaprotokołowane. Wcisnął pedał gazu, tym razem z należytą ostrożnością, a potem skierował auto ku centrum. Nie musiał upewniać się, dokąd jechać - ustalili to już wcześniej i żadne z nich nie przyjmowało, że cel mógłby się zmienić. - Wolałbym po prostu... - Co? - przerwała mu. - Wyznać mi po raz pierwszy expressis verbis miłość w innych okolicznościach? - I w inny sposób. - Za późno. Słowo się bekło, Zordon
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Kłamiemy tylko dlatego, że za szczerość grozi nam kara - odparła, ignorując przytyk.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Biologiczne dziecko rodzi się w brzuchu, a adoptowane w sercu - wypaliła.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Konfiskata mienia - oznajmiła. - Ty masz karną godzinę niepalenia za dokonanie zaboru iks piątki. - Zwróciłem ją w niepogorszonym stanie. - Jeśli prowadziłeś jak zwykle, to z pewnością poniosła straty moralne. - Będziesz wnosiła o zadośćuczynienie? - Nie. Planuję inny sposób wyrównania szkody niemajątkowej. Kordian zerknął w kierunku sypialni, a ona zalotnie uniosła brwi. - Naprawdę kręci się to prawnicze flirtowanie - powiedział cicho.
Remigiusz Mróz (Kontratyp (Chyłka i Zordon, #8))
- Może poczekasz w aucie? - zaproponował. - Papardelle, Zordon. - Hm? - Sam sobie, kurwa, czekaj - rzuciła pod nosem i wyszła z samochodu.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Wieź mnie - powiedziała, przeciągając się. Nie był pewien, czy aby się nie przesłyszał. A może ona się przejęzyczyła. - Do przyszłości, Zordon. Czas już na nią, nie? - Tak. - Do przeszłości też. Z tobą mogę, dokąd chcesz.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
Oryński poczuł się jakby klimatyzacja w iks piątce przeszła na pełną moc. Spojrzał niepewnie na Chyłkę i przełknął ślinę. - Przywalisz mi, nie? - spytał. - Musiałabym zwolnić. A ja nie lubię tego robić. - A jak już się zatrzymamy? - To najpierw cię pocałuję - odburknęła, a potem głęboko nabrała tchu. - Sprzedałeś duszę diabłu, to trzeba docenić.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Jak się czujesz, trucizno? - Jakbym właśnie zrobiła sobie maraton Black Mirror. - Czyli? Zwiesiła nogi i się pochyliła. Od razu zakręciło jej się w głowie. - Nie wierzę w ludzką dobroć, spodziewam się upadku społeczeństwa i mam dosyć przebywania na tym nędznym padole łez.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
Obaj spojrzeli na Joannę, upatrując w niej ostatniej nadziei. - Z pustego nawet Chyłka nie wypije - powiedziała.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Prawda - uparła się. - I pamiętaj o jednej rzeczy. - Jakiej? - Jak nie możesz nic dobrego powiedzieć o sobie, mów źle o innych. - Świetna rada. - Sprawdza się na sali sądowej.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Przepraszam - odezwał się cicho Kordian. - Powiedz mi lepiej coś romantycznego. Odsunął ją i spojrzał w jej oczy. Nie był zagubiony, odnalazł się. - Artykuł osiemset trzydziesty piąty kodeksu cywilnego? - Depozyt? Nie. Potrzebuje większego kalibru. - To może... - zaczął i podrapał się po głowie. - Róże na górze, fiołki na dole... kocham cię tak, że ja pierdolę?
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Jesteś tam? - odezwał się Żelazny. - Tak. Ale dalej nie wiem, o co ci chodzi. - O tych twoich dwóch. Wybiegli z kancelarii, jakby się paliło. - Zordon i patyczak? - A masz jakiś innych przydupasów?
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
Oryński znów zatrzymał światło przed światłami. Nabrał tchu i zerknął na Karolinę. - Byłem bardziej niż szczęśliwy - odparł. - Może tak ci się tylko wtedy... - Nic mi się nie wydawało - uciął, znów znacznie ostrzej niż zamierzał. - I wszystko to, co mówisz, dowodzi tylko, że nie potrafisz tego zrozumieć. - Czego konkretnie? - odparowała. - Tego, że patrzysz w oczy drugiej osoby i nagle cały świat zawęża się tylko do nich. Tego, że czyjś oddech wpada do twoich ust i wydaje ci się, że po raz pierwszy w życiu naprawdę oddychasz. Tego, że dotykasz czyjegoś ciała i masz wrażenie, że łączycie się na zupełnie innej, niefizycznej płaszczyźnie. I tego, że bez wahania jesteś w stanie oddać za kogoś życie, bo bez tej osoby i tak nie istniejesz.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Musisz być dla wszystkich taka czarująca? - mruknął Kordian, kiedy chłopak opuścił pomieszczenie. - Tak. - Bo? - Bo wychodzę z założenia, że jak masz milion przyjaciół, to nic nie znaczy. Ale jak masz milion wrogów, ale jednego przyjaciela... ooo, mój drogi, wtedy jesteś ustawiony.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Wygląda mi to na obsesję - podjął Kormak. - I to taką na poziomie tej, którą Zordon ma na twoim punkcie. - Aż tak źle to chyba nie? - Obawiam się, że tak.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
Sięgnęła po jego dłonie i wyszarpnęła je z kieszeni spodni. Spojrzała mu głęboko w oczy i poczekała, aż ich wzrok się zespoli. Aż Kordian nie będzie widział niczego poza nią. - Posłuchaj mnie teraz bardzo, kurwa, uważnie - poradziła. - Bo nie będę powtarzałą. - No? Wskazała wzrokiem budynek sądu. - Masz przestać się wiercić jakbyś szukał złóż węgla i wejść tam na pełnej kurwie. - Jasne. - Potem masz pokazać wszystkim tym ludziom swoje predyspozycje do konserwacji powierzchni płaskich. - Co? - jęknął. - Masz tam pozamiatać. Zaśmiał się i pokręcił głową. Widziała, że tego mu było trzeba. - I pamiętaj, żeby nie zmartwiać się rzeczami, na które nie masz wpływu, bo spłacasz wtedy odsetki kredytu, którego nie zaciągnąłeś. Przyciągnął ją do siebie, a potem potem objął w pasie. - Coś jeszcze? - zapytał. - Tak, bo mam teraz ambę - odparła. - Zrób porządek z tymi tulejami, tej. Jesteś na fleku, a wuchta wiary już tam na ciebie czeka, Zordon. - Okej - odparł pod nosem. Puściła jego ręce, a potem oboje obrócili się w kierunku wejścia do budynku sądu. - Cokolwiek z tego, co powiedziałaś, miało jakiś sens? - Tak - odparła z przejęciem Chyłka. - Blubrom po płoznańsku, jakbym się tu urodziła. Zresztą całkiem możliwe, że odwalę tu kitę. - Nie odwalisz. - To idź tam i wygraj tę sprawę, rug cug - powiedziała.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Tej - odezwała się Chyłka. - Jak cię zwą? - Słucham? - Pytam, jak ci na imię, hekso. Oryński szturchnął lekko Joannę. - Co ty robisz? - szepnął. - Gadam po poznańsku. Przygotowałam się. - Chyba niespecjalnie dobrze ci to idzie. Uniosła brwi i cofnęła się, jakby właśnie ją czymś obraził. - Pyra, wuchta, Kolejorz, tej! - Jezus Maria, wyjść gdzieś z tobą...
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Nie szkodzi. Liczy się to, jak sprawnie to opakujesz. A kto jak kto, ale ty potrafisz ściemniać. - Tak? - Inaczej nie ustrzeliłbyś takiej partii jak ja.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Robienie sobie jaj ze śmierci ci pomaga, co? - A komu nie pomaga? - mruknęła. - Warto pamiętać, ze w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy martwi. Tylko nie wszyscy jeszcze umarliśmy.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
Prawnik nie tańczy. Prawnik znajduje się w obrocie.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Prawnik nie umiera - przerwała mi. - Prawnik otwiera spadek. Ewentualnie przenosi ośrodek interesów życiowych w zaświaty.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Ej, Zordon - rzuciła i zaśmiała się z niewypowiedzianego jeszcze żartu. - Wiesz, że prawnik nie pada pijany? Prawnik ogłasza upadłość.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Zastanawiam się tylko, co mnie w ogóle podkusiło, żeby się w tobie zakochać. - Prawnik się nie zakochuje - rzuciła z uśmiechem. - Prawnik popada w stan wyłączający świadome albo swobodne podjęcie decyzji i wyrażenie woli.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Warunki całkiem niezłe - odezwał się Piotr, wodząc wzrokiem po pomieszczeniu. Chyłka wsparła się na wózku i podniosła. W tym samym momencie z pomocą ruszył jej pielęgniarz. Syknęła i posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. - Hände hoch - rzuciła. - Dotykanie jest verboten. Sama dam radę. Z trudem przemieściła się na łóżko. Najwyraźniej podróż i utrzymywanie przed Langerem pozorów, że jest w pełni sił, kosztowało ją więcej niż sądziła. Poczuła na sobie pełen niepokoju wzrok mężczyzny, który najwyraźniej miał dbać o jej dobry stan. - Schmetterling stąd, już - syknęła. - Wiesz, co to znaczy, prawda? - włączył się Langer. - Wypierdalaj? - Motyl. Chyłka przewróciła oczami. - A brzmi jak zniewaga - odparła i się zamyśliła. - W sumie jak wszystko po niemiecku. Wurst. Der Hung.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Cześć, trucizno. Chyłka zrobiła krok do przodu. - Co tu się, kurwa, stało? - Właściwie to... - Co to ma być, do kurwy nędzy? - dodała, podchodząc do niego, jakby miała zamiar mu przyłożyć. Złapała go za brodę, odwróciła jego głowę w lewo i w prawo, a potem uniosła. Przyjrzała się każdej ranie na twarzy. Miał niewielkie rozcięcie pod prawym okiem, siniaka na policzku i nozdrza zalane krwią. - Boli - powiedział, gdy kręciła jego głową. - Będzie bolało bardziej - sygknęła. - Co tu się stało? Dostrzegła szramę na szyi, która wcześniej uszła jej uwagi. - Nic ci nie jest? - spytała, przyglądając mu się, jakby analizowała jakiś drogocenny artefakt. - Wyglądasz jak zgniłe warzywo. Popatrzył jej w oczy. - Jakie? - A co za różnica? Spleśniałe, to na pewno - odparła i w końcu dała spokó z kręceniem jego głową.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Mam nieodparte wrażenie, że dzisiaj świat się skończy. - To dobrze. Znaczy, że jutro zacznie się na nowo.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Będziesz potrzebował pomocy swojej byłej patronki? - Będę potrzebował pomocy mojej Chyłci. Joanna zamarła. - Mojej Chyłeczki. Przesunęła dłonie z jego karku na szyję i delikatnie je zacisnęła. - Ja ci, kurwa, dam Chyłcię, Chyłeczkę...
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Tylko w tym kraju to jest możliwe - mruknęła, szybko wracając do poprzedniej prędkości. - No nie wiem. Wariatki za kółkiem są też za granicą.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Nie kochałaś nigdy? - spytał. Widział, że nie ma zamiaru odpowiadać. A to samo w sobie świadczyło o tym, że gdyby się odezwała, udzieliłaby przeczącej odpowiedzi. Było to właściwie równoznaczne z tym, że nie zrozumie jego motywacji. Przynajmniej nie do końca. - To żadna odpowiedź - zauważyła. - Wręcz przeciwnie. - Wszystko ma swoje granice, Kordian. Nawet miłość. - Mylisz się - odparł bez wahania, i to nie tylko dlatego, że chciał ją przekonać. - Ona nie zna barier, reguł czy ograniczeń. Owszem, czasem umysł je widzi, ale serce nigdy. - Jesteś tego absolutnie pewien? - spytała. - Jak niczego innego.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
- Nawigacja pokazuje, że będziemy za godzinę piętnaście - dodał chudzielec. - Ale przy tej prędkości spodziewałbym się jeszcze góra czterdziestu pięciu minut. Na moment obydwoje zamilkli. - Albo wieczności. - Kormak... - Nie mam nic przeciwko szybkiej jeździe, ale niekoniecznie, kiedy za kierownicą siedzi ktoś, kto na co dzień jeździ daihatsu.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
Machnęła ręką, a smuga dymu zawisła przed jego twarzą. Potem Chyłka sztachnęła się ostatni raz i zgasiła papierosa. - Co ci padło na głowę? - rzuciła. - Nie wiem. Może chęć uratowania ciebie? - W ten sposób? - A miałem jakieś wyjście? - Szukałeś w ogóle jakiegoś? - odparowała. - Czy z góry założyłeś, że najlepiej będzie spierdolić sobie całe życie i znów trafić za kratki? Wzruszył ramionami. - O nie, mój drogi. Tak się nie będziemy bawić. - Co mam niby powiedzieć? - żachnął się. - Robiłem, co mogłem.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
Pochyliła lekko głowę i zrobiła krok w kierunku drzwi. Oparła się o nie, by zebrać siły. Niemal podskoczyła, gdy rozległo się pukanie. Zordon nie czekał na zaproszenie. Wszedł do środka i popatrzył na nią wzrokiem tak zagubionym, że Chyłka nie miała zamiaru zwlekać. Przyciągnęła go do siebie, objęła mocno, a on otoczył ją ramionami tak szczelnie, jakby znaleźli się w kokonie. Zdawali się scalać ze sobą coraz bardziej, zupełnie ignorując to, co przed momentem się wydarzyło. W okamgnieniu dzieląca ich wyrwa stała się nowym, niespodziewanym spoiwem. - Zordon... - No? - Zaraz mnie udusisz. - Wiem. - I nie zwalniasz chwytu. - Nie.
Remigiusz Mróz (Wyrok (Chyłka i Zordon, #10))
Chyłka podciągnęła rękaw żakietu, zerknęła na zegarek, a potem na Kordiana. - Co my w ogóle robimy, Zordon? - mruknęła. - Nie wiem - odparł, obracając się do niej. - Powinniśmy teraz planować rodzinę. - Nie kpij sobie. - Nie kpię. Już pora.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Joanna ograniczyła komentarz do cichego mruknięcia, ni to potwierdzającego, ni zaprzeczającego. - Nie sądzisz? - dopytał Oryński. - Nie. - To może podzielisz się swoim tokiem myślenia? - Muszę - jęknęła. - Nie. Ale inaczej nie oślepisz mnie blaskiem swojego geniuszu. Uśmiechnęła się lekko. - Wiesz, jak mnie podejść, mała gnido. - Owszem.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Bloch machnął ręką i natychmiast złapał się za bark, krzywiąc się z bólu. Zaraz potem zaniósł się kaszlem, jakby odniesione urazy sprawiły, że nabawił się jakiejś choroby. - Kto raz się skurwił, kurwą pozostanie - orzekł. Kordian uśmiechnął się w duchu, ale nie odpowiedział. - Nie sądzisz? - Sądzę, że większość ludzi jest prostytutkami - odparł Oryński. - Tylko niektórzy nie usłyszeli jeszcze odpowiedniej ceny.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Cykl życia każdego newsa jest krótki. Każdy ogień w końcu gaśnie, chyba, że cały czas do niego dokładasz.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Będzie dobrze - powtórzyła. - Zordon już nie takie rzeczy udźwignął w życiu. - Racja. - Ani się obejrzysz, znowu będziecie razem. Chudzielec prychnął. - No co? - spytała Anka. - Nie tylko Chyłka jest od zawsze team Zormak.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Mogła skupić się tylko na jednym. Na świadomości, że od kiedy pamiętała, w jej życiu zawsze ciała ogromna, głęboka dziura. Dziura, którą potrafił zapełnić tylko jeden człowiek - a nawet więcej, potrafił sprawić, że nie było widać żadnych oznak łatania. Prawdziwe momenty szczęścia pojawiały się tylko przy Zordonie. Wszystkie inne były wyłącznie imitacją.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Słuchaj, żadnych nerwowych ruchów ani paniki - dodał. - Nie rób niczego głupiego. - Za późno. Serce mu zamarło. - Bo? - Bo już postanowiłam, że odwieszam wykonanie kary. - Co? - Zostanę twoją żoną, krępa maso. Wsiadł do rydwanu ognia i zatrzasnął drzwi. To, co usłyszał, właściwie brzmiało jak potwierdzenie, że znalazł się w jakiejś zupełnie innej, surrealistycznej rzeczywistości. - I teraz mi o tym mówisz? - odezwał się. - A kiedy? Może nie być lepszego momentu.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Masuj - powiedziała. - I co jeszcze? - Łechtaj moje ego. - Jak? - Nie wiem, wymyśl coś. - Sama połechtałaś je sobie dostatecznie tą sprawą - odparł. - Jak jeszcze trochę urośnie, zaburzysz równowagę we wszechświecie. - Równowaga jest niezachwiana, Zordon. Moje ego pozwala mi sądzić, że mogę wszystko, ale moja wrodzona leniwość mnie przed tym powstrzymuje. Balans zachowany.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Zawsze jej się wydawało, że potrafi bez trudu zdefiniować miłość. Dopiero po jej doświadczeniu zrozumiała, że to niemożliwe.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Zdała sobie sprawę, że jest tutaj ostatni raz. Nigdy więcej nie wpadnie na nikogo na korytarzu. Nie zajrzy do noryobory, by pocieszyć się, że inni mają gorzej niż ona. Nie wparuje na pełnej Chyłce do gabinetu Żelaznego, by oznajmić mu, że jest zerem. I w końcu nie opierdoli już nikogo za to, że zawraca jej dupę przed południem. Nie szkodzi, powiedziała sobie w duchu. To tylko miejsce. A te dzieliły się tylko na dwie kategorie: te, w których już się było, i te, do których się zmierzało. Chyłka postanowiła skupić się na tych drugich.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Co robisz? - rozległ się głos z głębi pokoju. Joanna otworzyła oczy i spojrzała na zaspanego Zordona, stojącego w progu sypialni. - Zastanawiam się. - Nad czym? - Nad tym, czy plecy bolą mnie bez powodu, czy od dźwigania tego związku - odparła Chyłka, poprawiając się na fotelu. Kordian potarł oczy, podszedł do niej i przysiadł na podłokietniku. - Pomasować? - Zwoje mózgowe sobie pomasuj, Zordon. Może się aktywują.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Ty krępy imbecylu - syknęła. - Bezrozumny, głąbowaty, tępy młocie. - Czyli martwiłaś się o... - Martwiłam się tylko o to, czy nie przywalę ci w ten pusty łeb, jak tylko cię zobaczę - ucięła, pukając palcem w jego głowę. Położył ręce na jej biodrach i lekko ją do siebie przyciągnął. - Won z tymi badylami - ostrzegła. - Będzie półroczna karencja w jakimkolwiek dotykaniu. - Ale - Co "ale", ty parszywy matole? - Twoje ciało mówi jakby co innego.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Nic dziwnego, że wróciła do palenia i pozwalała sobie na picie. Podczas gdy Kordian tłumił wszystkie czarne myśli farmaceutykami, ona zmagała się z nimi na co dzień. Boże, to naprawdę była osobista tragedia, której nie dało się już zapobiec. Przepadnie cała kariera Chyłki, całe jej życie. - Może byś to jakoś skomentował, jełopie? - odezwała się. - Cóż... - No nieźle. - Chciałem tylko zauważyć, że masz mnie - odparł pod nosem. - Tego nikt ci nie zabierze.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Kordian wiedział, że za moment przyjdzie ich kolej. Patrzył na Chyłkę, a ta podsunęła mu swój notatnik. - Chcesz? - szepnęła. - Co? Robić ci za suflera? - Nie. Przybić gwóźdź do wieka tej sprawy. Obrócił się do niej i uniósł brwi z niedowierzaniem. - Żartujesz sobie? - Nie - odparła cicho. - Należy ci się coś od życia. Potrzebował chwili, aby przetrawić, że jest gotowa oddać mu być może najważniejsze przemówienie, jakie przyszło jej wygłosić na sali sądowej. Nie zastanawiał się długo. - Mam ciebie - powiedział, przysuwając do niej notatnik. - Więcej od życia mi nie potrzeba.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Mam to w dupie - dodała Joanna. - Tak naprawdę interesuje mnie tylko jedno. - Co? - Poważnie chcesz wiedzieć? - Inaczej bym nie pytał. Chyłka lekko się uśmiechnęła. - Nie wiem czy to zrozumiesz, Szczerbaty - rzuciła. - Ale kiedy patrzę na Zordona i chcę mu powiedzieć, że go kocham, to mam jeden problem. - Jaki? - Wszystkie słowa zdają się ujmować temu uczuciu. Podkomisarz zamilkł. - Kiedy on na mnie patrzy, czuje to samo, a ja o tym doskonale wiem. I nie potrzebujemy żadnych słów.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Czołem, Żeleźniak - rzuciła Chyłka. Artur uniósł brwi. - Stęskniłeś się? - Tak bardzo, jak ofiary huraganów tęsknią za silnym wiatrem. Joanna się uśmiechnęła, a potem ona i Kordian zajęli miejsca przed biurkiem. - Spodziewałam się niezłych prezentów na dzień dobry - odezwała się. - Ale w najśmielszych marzeniach nie zakładałam, że powitasz mnie jako kataklizm w swoim życiu. Żelazny bezradnie pokręcił głową. - Miało cię tu nie być. - Ale jestem. - Bo? Joanna lekko wzruszyła ramionami. - Chyłka jest jedna, bramki są dwie - oznajmiła. Przez moment w gabinecie imiennego partnera panowała cisza. - I to ma niby znaczyć... co? - Gówno - odparła od razu Joanna i sięgnęła po spinki leżące na biurku. - Innymi słowy: nie staraj się zgłębić materii, której z uwagi na ograniczenia natury intelektualnej nie będziesz w stanie pojąć.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Macie może papierosa? - Nie - odparł Oryński. Chyłka westchnęła. - Zordon twierdzi, że szkodzą - rzuciła. - Ja stoję na stanowisku, że wpływają korzystnie na środowisko. - Znowu zaczynasz? - mruknął Kordian. Karaś przysunęła się do stołu. - Korzystnie? - Tak. Usuwają jego największy problem... - Ludzi - dokończył za nią Oryński.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Chyłka tym razem także się rozłączyła. Bezsilnie opuściła ręce, wodząc wzrokiem za oddalającym się Kordianem. - Zordon! Zatrzymał się jak rażony piorunem, a potem zawrócił. - Nie ma - powiedział. - Iks piątka wyparowała. - Nie tylko ona. - A co jeszcze? - Najwyraźniej zdrowy rozsądek całego świata - odparła z irytacją. - Bo nagle otaczająca nas rzeczywistość ma w głowie cyrk, a w dupie karuzelę.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Zanim Joanna zdążyła rzucić kąśliwą uwagę o tym, z czym powinien zapoznać się Szymon, Oryński wysunął się do przodu i wskazał dokumenty. - Co w tym konkretnie jest? - Mylne tropy, ślepe zaułki, nieco informacji na temat Aliny i człowieka, którego zabiła, a oprócz tego... - Mój pachołek pytał o konkrety - ucięła Chyłka. - Pachołek? - jęknął Kordian. Joanna posłała mu krótki, nie do końca wiarygodny uśmiech, a potem nachyliła się do jego ucha. - Kochany pachołek - rzuciła. - Lepiej? - Trochę.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Szymon bezradnie westchnął. - Nie rozumiecie jednej rzeczy. - Niby jakiej? - Że należy bać się nie tych, o których wiadomo, że są niebezpieczni, tylko tych, którzy pozostają nieznani.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Lepiej? - spytała, szukając sobie wygodnej pozycji na krześle. - Niewiele - odburknął. - Nie możesz pobyć trochę w trybie stacjonarnym, jak twój... oblubieniec, wybranek, ukochany czy jak się tam nazywacie? - Absztyfikant - powiedziała. - I nie, nie mogę. Z natury jestem żywa i dziarska, a Zordon nieruchliwy. Kormak zmrużył oczy. - Mówisz teraz o sprawach łóżkowych? - Też.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Czego się dowiedziałeś? - zapytała Joanna. - Że tęsknota dalej boli tak samo jak wcześniej. - Brawo. Wiekopomne odkrycie. - W zasadzie przekonuje się o tym każdego dnia. Na dłużej zawiesił wzrok na jej oczach, a Chyłka prychnęła. - Łudziłeś się, że czas leczy rany? Nic z tych rzeczy. Czas po prostu wszystko zabija, smutek także.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
- Opowiadasz sobie jakiś dowcip w myślach? - spytał Oryński, stając przed nią. Od razu zaplotła nogi na jego biodrach, przyciągnęła go do siebie, a on wsunął ręce pod jej uda. - W sumie tak - odparła. - Pomyślałam o tym, że na zmianę robimy sobie wykłady o tym, że powinniśmy przystopować z tymi czy innymi rzeczami. Wydął usta i przesunął ręce w kierunku jej brzucha. - Martwimy się o siebie, normalna rzecz - zauważył. - Ale nienormalna, że jednocześnie sami prowadzimy autodestrukcję. - Przynajmniej mamy ze sobą ciekawie - odparł. - Znaczy ja z tobą na pewno.
Remigiusz Mróz (Precedens (Chyłka i Zordon, #12))
Przyglądanie się sobie w lustrze zadaniem Chyłki świadczyło o tym, że żyje się raczej dla innych niż dla siebie. Nigdy nie poświęcała temu wiele uwagi, nie interesowało jej przesadnie, w jaki sposób widzą ją inni. Ci, którzy wydawali osąd na tej podstawie, nie byli warci jej zainteresowania.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Co jest, trucizno? - rzucił Kordian. - Zrywam zaręczyny. - Aha. - Mówię poważnie, Zordon - odparła, lekko obracając się ze wzrokiem utkwionym w lustrze. - Ślub odwołany. - I dlaczego tym razem? - Bo mam tego dosyć. Przymierzam siódmą kieckę w ciągu godziny. - Musisz się świetnie bawić. - Zamknij japę. Usłyszała ciche siorbnięcie, zerknęła na godzinę i uznała, że Zordon niedawno zjechał na parter Skylight, żeby napić się latte. Pewnie jakiegoś sezonowego, z dużą ilością aromatów i nikłą zawartością kofeiny. - Czyli żadnych postępów? - Żadnych. W poprzednich wyglądałąm, jakbym po pijaku zawinęła się w firankę, a w aktualnej, jakbym włożyła na siebie ozdobny biały klosz. To jest jakiś, kurwa, cyrk.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Potencjalni klienci zobaczą adwokatów, którzy wytoczyli wojnę organom ścigania - oznajmiła. - I którzy ośmieszą to kartonowe państwo. - Tak ci się wydaje? - No - potwierdziła Joanna z lekkim uśmiechem. - To trochę tak, jak z kupowaniem alkoholu. - Znaczy? - Jak wrzucisz do wózka parę małpek wódki, będziesz wyglądał na alkusa. Ale jak weźmiesz jedną normalną, nikt nie zwróci na to uwagi.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Piękna historia. - Nie. Piękna robi się dopiero wtedy, kiedy wchodzę ja, cała na czarno. Na imię mam Światowa, a na nazwisko Dominacja.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
Weszli do komisariatu, a potem oznajmili dyżurnemu policjantowi, że chcieliby się widzieć z młodszym aspirantem Janaszem. - W jakiej sprawie? - zapytał mężczyzna. - Pumy. Funkcjonariusz rozejrzał się, jakby spodziewał się, że dzikie zwierzę mogło tutaj komuś uciec. - Jakiej znowu pumy? - Tej, co ma jaja z gumy - odparła Chyłka, a potem cicho się zaśmiała.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
Joanna przesunęłą dłońmi po jego marynarce i błagalnie uniosła wzrok. - Boże - powiedziała z zadartą głową. - Za jakie grzechy wychodzę akurat za tego faceta? Oryński ujął jej dłonie. - Miałaś ograniczony wybór. - Chyba sobie żartujesz. - Nie - odparł, patrząc jej głęboko w oczy. - Nikt inny by z tobą nie wytrzymał.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Prawnik nie wyjaśnia - odparła Joanna. - Prawnik dokonuje wykładni swoich myśli.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Niech pani to nosi - odezwała się po chwilowej ciszy Chyłka. - Słucham? - Ten smutek, który ma pani na twarzy. - Przepraszam, ale chyba nie rozumiem. Joanna podniosła się, a potem stanęła przy oknie, tyłem do klientki. Przez moment wodziła wzrokiem po wieżowcach Śródmieścia i nieustannym, niemal nigdy niemalejącym ruchu na ulicach. - Jest taka japońska sztuka naprawiania popękanych rzeczy - odezwała się. - Nazywa się kintsugi i polega na tym, ze miejsca pęknięć wypełnia się złotem. Chodzi o to, by było widać, że te niedoskonałości są częścią historii danej rzeczy. I że powinno się je pokazywać, a nie skrywać.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
Oryński wiedział, że musi starannie dobierać słowa. - Moja przyszła żona może sobie robić, co jej się żywnie podoba... - Nie wspominając już o tym, że po ślubie kobiety ot tak pozbywają się nazwiska, którym posługiwały się od kilkudziesięciu lat, i biorą sobie wasze? - przerwała mu. - O - rzucił Kordian. - Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. - Bo nie ma o czym. - Joanna Oryńska. Brzmi całkiem nieźle. - Lepiej będą brzmieć twoje łamane kości. - Albo Joanna Chyłka-Oryńska - kontynuował, odginając się na oparcie fotela biurowego. - Mnie się podoba. - A mnie Kordian Chyłka. - Nie no - mruknął. - To brzmi dziwnie, jakby ktoś po prostu zwracał się do nas obojga. Nie jak imię i nazwisko. - To zmienimy ci oficjalnie imię. Na Bakłażan.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
Oryński urwał, widząć wzrok swojej nowej przyszłej żony. Na moment zamilkł. - Dlaczego w ogóle się do niej odezwałaś? - spytał w końcu. - Bo uświadomiłam sobie coś. - Co? - Że można stracić dziecko, nawet jeśli nie zmarło.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Odchodzisz ostatnio od psów na rzecz kotów - odezwał się Oryński. - Nie zauważyłam. - Może powinniśmy sobie jakiegoś sprawić? Chyłka zerknęła na niego z niedowierzaniem. - Kota? - No. - I co? Nazwiemy tego małego sukinsyna Adolf Kitler Miau Kampf? - Akurat to mi nie przeszło przez myśl. - To są wredne stworzenia, Zordon. - Wiem. Dlatego uważam, że do ciebie pasują.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Prawnik się nie myli - odparła. - Prawnik składa oświadczenie pod wpływem błędu.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
Kiedy drzwi się otworzyły, rzuciła stanowcze spojrzenie Kordianowi. - Nie możesz czasem jakoś milej? - bąknął, wchodząc do biura. - Na przykład? - "Tęsknie, mój kochany. Przybądź, bo uschnę bez ciebie jak kwiat bez wody". Brwi Chyłki powoli się uniosły. - Zgasnę bez ciebie jak pet w popielniczce - odparła. - To najwięcej, na co możesz liczyć.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
Nic nie mogło zagrozić ich uczuciu, był tego absolutnie pewien. A wraz z tą pewnością docierały do niego całkowita błogość i przekonanie, że ma swoje miejsce na świecie. Miejsce, w którym zostanie na dobre. Nigdy wcześniej nie czuł się w ten sposób, nigdy wcześniej nie miał tak głębokiej pewności, że żyje pełnią życia. I był gotów oddać wszystko, by to trwało zawsze.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Zordon - rzuciła Joanna. - Co robisz? - Myślę. - Tak bym tego nie nazwała. Ale nad czym? - Nad tym, jak uprzykrzasz mi życie i z jaką przyjemnością to robisz.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
Spojrzał na nią, nerwowo mieląc w ustach chałkę. Kiedy zobaczył na twarzy narzeczonej szybko unoszące się kąciki ust, sam szeroko się uśmiechnął. Było coś pięknego w tym, że kiedy dwoje ludzi darzyło się miłością, nawet obelgi nie były obelgami - stawały się pieszczotami.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- Żono - odezwał się Kordian. Ledwo wypowiedział to słowo, odniósł wrażenie, jakby ogarniał go niesamowity, najprzyjemniejszy paraliż. Nagle przypomniał sobie mniej więcej to, co miał zamiar powiedzieć. - Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej gotowości do konsensualnego zakończenia tego procesu karnego, którego jesteśmy uczestnikami - wydusił, nie mając pojęcia czy na pewno wypowiada właściwe słowa. - Poddaję się karze dobrowolnie, bo okoliczności popełnienia przeze mnie przestępstwa i moja wina nie budzą najmniejszych wątpliwości. Pokochałem cię właściwie w momencie, kiedy cię zobaczyłem. I z pełną świadomością grożącego mi wyroku dożywotniego pozbawienia wolności, mając na względzie, że cele postępowania zostaną osiągnięte bez dalszego postępowania, wnoszę o skazanie mnie bez rozprawy. Patrzył Joannie prosto w oczy, ale nie miał pojęcia, co oznacza jej całkowity bezruch. Zbliżył obrączkę do jej palca, a potem podniósł wzrok. - Wypełniłaś pustkę we mnie, o której istnieniu nawet nie wiedziałem - dodał.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))
- I? - spytała Joanna. Zacmokał kilkakrotnie i zrobił minę, którą podpatrzył u Makłowicza. - Niebo w gębie. - Tak? - No - odparł z pełnymi ustami. - W życiu nie jadłem tak pysznego brykietu. Chyłka raptownie odłożyła sztućce. - Wypluj. - Nie, jest naprawdę... - Jesteś niegodny mojego gotowania - przerwała mu. - Wypluwaj, niewdzięczna gadzino.
Remigiusz Mróz (Skazanie (Chyłka i Zordon, #15))