Sklepy Quotes

We've searched our database for all the quotes and captions related to Sklepy. Here they are! All 13 of them:

Ponieważ czytałem książki, od bardzo dawna wiedziałem, że istnieje coś więcej poza tym, czego możemy dotknąć czy kupić w sklepie.
Krzysztof Kieślowski (Autobiografia)
Dopiero w sklepie Flying Tiger znaleźliśmy odpowiedni model. Tiger to Ikea dwudziestego pierwszego wieku. Wyraża ducha epoki: zapomnij o kanapie, kup serpentynę, plastikowego wombata i kubełek.
Marcin Wicha (Nic drobniej nie będzie)
Było to fascynujące, szczególnie sklepy z artykułami papierniczymi - na nie mogłabym patrzeć bez końca. Rose twierdzi, że to najnudniejsze sklepy na świecie, poza, być może, rzeźnikiem. (Nie rozumiem, jak można nazwać sklepy rzeźnicze "nudnymi"; są zbyt pełne okrucieństwa).
Dodie Smith (I Capture the Castle)
Komunizm był szary – truizm, który zatruł umysły. Więc gdy się bohatersko wyzwolilyśmy, pierwszym odruchem była wizyta w sklepie z farbami. I tak teraz wygląda moja ojczyzna: jakby małpa bawiła się pędzlem. Mnie jednak to imponuje. Ta sobiepańskość, to warcholostwo, ta wolność od reguł, od estetycznej poprawności, od napomnień znawców, czasami wręcz od rozumu: bo jak na przykład nazwać świetlne reklamy przy jednej z głównych szos w kraju, które nocą migają to na zielono, to na czerwono niczym znerwicowana sygnalizacja?
Andrzej Stasiuk (Nie ma ekspresów przy żółtych drogach)
W sportowym sklepie pod kwadratowymi filarami kupiłem spory czerwony plecak bez stelarza i upchnąłem do niego dwa śpiwory. Cienkie, ale innych nie mieli. W pustym, wykafelkowanym na zielono mięsnym załadowałem trzy kilo boczku, parę konserw i kabanosy na okrasę i dlatego że lekkie. W tym sklepie było jak w basenie, jak w jakiejś łaźni, na srebrnych hakach wisiały biało-czerwone połcie, a kasa i waga też były srebrne. W pierwszym lepszym sklepie z manekinami na wystawie kupiłem kilka par grubych skarpet. Siekierę kupiłem w sklepie z siekierami. I jeszcze papierosy. A w monopolowym dwie butelki naszego spirytusu. Gdy płaciłem, wpadły mi w oko maleńkie flaszeczki z wyborową, takie na dwa łyki. Wypchałem sobie nimi kieszenie.
Andrzej Stasiuk (White Raven)
Nie trzeba bawić się w detaliczne inwigilacje, prowadzenie kartotek, śledzenie każdego z osobna. Każdy krok każdego obywatela znaczony jest kolorowymi punktami zostawionymi na jego drodze: w sklepie, w automacie barowym, w kinie, w bramce metra, na Kluczu dziwki. Zamiast śledzić obywatela, wystarczy przejrzeć zapis bankowy jego wydatków. Jeśli wydaje, to znaczy, że żyje. Jeśli żyje — musi wydawać, brocząc punktami jak ranny zwierz, dopóki wszystkie z niego nie wyciekną. Więc o to właśnie chodzi: by miał zawsze choć trochę, bodaj tych czerwonych, bo inaczej straci się go z oczu.
Janusz A. Zajdel (Limes inferior)
Bo czyż pod stołem, który nas dzieli, nie trzymamy się wszyscy tajnie za ręce?
Bruno Schulz (Sklepy Cynamonowe / Sanatorium pod Klepsydra / Kometa [The Cinnamon Shops / Sanatorium Under the Sign of the Hourglass / Comet])
Zaglądam do portfela, nie mam ani jednego euro. Czyli Komorowski jednak nie wprowadził euro „po cichu”. W sklepach ceny w złotych. Bronkomarket był na niby? To było robienie wyborców w konia? A jeśli kandydat Duda coś kupił w Bronkomarkecie, płacąc euro? Złodzieje ze sklepu na Pięknej orżnęli go jak Kaczyńskiego w sklepie osiedlowym pięć lat temu?
Anonymous
Niewątpliwie należy wciąż pamiętać, jak bardzo męczące i krańcowo konfliktowe było matczyne stanowisko w rodzinie. Tyrała w sklepie, w gospodarstwie, podwójnie cierpiała z powodu wszelkich chorób rodziny, ale ukoronowaniem wszystkiego było to, co wycierpiała zajmując polubowne stanowisko między Tobą a nami.
Kafka Franz
Niewątpliwie należy wciąż pamiętać, jak bardzo męczące i krańcowo konfliktowe było matczyne stanowisko w rodzinie. Tyrała w sklepie, w gospodarstwie, podwójnie cierpiała z powodu wszelkich chorób rodziny, ale ukoronowaniem wszystkiego było to, co wycierpiała zajmując polubowne stanowisko między Tobą a nami.
Kafka Franz
W każdej kryminalnej sprawie istnieje punkt zaczepienia, nawet jeżeli zbrodniarz zamieszkały w Kudowie Zdroju pchnie bez przyczyny nożem inkasenta elektrowni łódzkiej w przedziale pospiesznego pociągu relacji Warszawa-Szczecin. „Nie jest powiedziane — twierdził major — że wykrywamy każde przestępstwo i jego sprawcę, nie ma jeszcze na świecie takiej milicji ani policji. Jednakże zawsze wejdziemy na trop, i to jest pocieszające. Nie wolno siedzieć z założonymi rękami". Dlatego Szerer, dokonawszy zakupu kilku maślanych bułek w sklepie spożywczym, zjadł najpierw śniadanie, a potem zabrał się do rozmyślań w kuchni, mając przed sobą czysty arkusz maszynowego papieru. Napisał trzy słowa: „Balon. Platyna. Codziennie". Musiał dokonać jakiegoś założenia, dlatego dopisał słowo „Maniak". Być może należało zacząć, jak to uczynił kapitan Jarmilek, od platyny.
Jan Lewandowski (Czy pani wierzy w UFO)
W moim kraju nie ma nędzy. Mało kto żebrze na rogach ulic, a jeśli to robi, to jakoś bez przekonania, bez tej siły wewnętrznej, bez tych praw moralnych właściwych prawidłowemu żebractwu. NIkt nie dzieli zapałek na cztery części i nikt nie liczy ziaren soli. Zresztą dzielić zapałek nie opłacałoby się w dzisiejszych czasach. Ledwie co trzecia daje się zapalić. Nasza nędza współczesna jest przezroczysta jak szkło i niewidzialna jak powietrze. Nasza nędza to kilometrowe ogonki, to nieustanny tłok łokci, to złośliwy urzędnik, to spóźniony bez powodu pociąg, to odcięta przez fatalne siły woda, czyli brak wody, to zamknięty nieoczekiwanie sklep, to rozwścieczony sąsiad, to kłamliwa gazeta i wielogodzinne przemówienie w telewizji zamiast transmisji sportowej, to przymus należenia do partii, to zepsuta pralka sprzedana w państwowym magazynie, to specjalne sklepy, w których możesz sobie coś kupić za dolary, to monotonia życia bez żadnej nadziei, to rozpadające się miasta historyczne, to pustynniejące województwa i zatrute rzeki. Nasza nędza to łaska totalnego państwa, łaska z której żyjemy.
Tadeusz Konwicki (A Minor Apocalypse)
Płackarty wyglądały jak sklepy mięsne z ludziną na półkach. W dodatku włóczyli się po nich nawaleni polscy plecakowcy w poszukiwaniu „Ruska” do picia. Slawiści, rosjoznawcy, ukrainiści. Nie daj Boże, by jakiś pasażer otworzył piwo –od razu siedziało mu na głowie dwudziestu polskich filologów wschodnich tęchnących gorzałą i śpiewało piosenki po rosyjsku. Generalnie – najbardziej „po rusku” zachowywali się w płackartach właśnie Polacy poszukujący wschodniego hardkoru.
Ziemowit Szczerek (Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian)