“
„Pewnej nocy zapytał mnie, jaki dom najbardziej mi się podoba – opowiadała mi Angela Vicario. – A ja odpowiedziałam mu, zupełnie nie wiedząc, po co mnie o to pyta, że najładniejszym domem w miasteczku jest domek wdowca Xius”. Osobiście odpowiedziałbym tak samo. Domek ten stał na wysmaganym przez wiatry wzgórzu, z którego widać było bezkresny raj bagnisk pokrytych fioletowymi zawilcami, zaś w jasne letnie dni można było ujrzeć przejrzysty widnokrąg Karaibów i transatlantyki pasażerskie w Cartagena de Indias. Bayardo San Roman udał się jeszcze tej samej nocy do Club Social i przysiadł się do stolika wdowca Xius na partię domina.
–Szanowny wdowcze – powiedział mu – kupuję pański dom.
–Nie jest na sprzedaż – odrzekł wdowiec. – Kupuję ze wszystkim, co jest w środku. Wdowiec Xius wytłumaczył mu ze staroświecką uprzejmością, że wszystkie znajdujące się w domu przedmioty były kupowane przez jego małżonkę w ciągu całego życia pełnego wyrzeczeń i że tym samym stanowią dla niego jakby cząstkę jej samej. „Mówił ze ściśniętym sercem – powiedział mi grający wówczas z nimi doktor Dionisio Iguaran. – Byłem pewien, że wolałby umrzeć, niż sprzedać dom, w którym był szczęśliwy przez ponad trzydzieści lat”. Bayardo San Roman również uznał jego racje.
–Dobrze – powiedział. – Wobec tego niech mi pan sprzeda pusty dom.
Wdowiec bronił się jednak do końca gry. Po trzech nocach Bayardo San Roman, już lepiej przygotowany, ponownie przysiadł się do stolika gry w domino.
–Szanowny wdowcze – zaczął znów – ile kosztuje dom?
–Jest bezcenny.
–Proszę podać jakąkolwiek cenę.
–Przykro mi, Bayardo – odparł wdowiec – ale wy, młodzi, nie rozumiecie, co to znaczy słuchać głosu serca.
Bayardo San Roman nawet się nie namyślał.
–Powiedzmy, pięć tysięcy pesos – zaproponował.
–Gra pan uczciwie – odparł mu wdowiec starając się zachować godność. – Ten dom nie jest tyle wart.
–Dziesięć tysięcy – powiedział Bayardo San Roman. – Od ręki i gotówką, banknot po banknocie.
Wdowiec popatrzył na niego oczyma pełnymi łez. „Płakał z wściekłości – wyznał mi doktor Dionisio Iguaran, który nie tylko był lekarzem, ale miał też zacięcie literackie. – Wyobraź sobie: taka suma w zasięgu ręki, a tu trzeba odmówić przez zwykłą słabość serca”. Wdowiec Xius nie mógł wydać z siebie głosu, lecz bez wahania odmówił ruchem głowy.
–Wobec tego proszę, by wyświadczył mi pan ostatnią grzeczność – powiedział Bayardo San Roman. – Proszę tu na mnie zaczekać pięć minut.
Po pięciu minutach rzeczywiście wrócił do Club Social z sakwami inkrustowanymi srebrem i położył na stole dziesięć plików banknotów po tysiąc, jeszcze opasanych sygnowanymi banderolami Banku Narodowego. Wdowiec Xius umarł w dwa miesiące później. „To go zabiło – mawiał doktor Dionisio Iguaran. – Był zdrowszy od nas wszystkich, ale kiedy się osłuchiwało jego serce, w środku słychać było plusk łez”. Sprzedał bowiem nie tylko dom łącznie ze wszystkim, co się w nim znajdowało, ale oprócz tego poprosił Bayarda San Roman, by należność spłacał mu ratami, gdyż nie pozostała mu na pocieszenie nawet skrzynia, w której mógłby schować tyle pieniędzy.
”
”