“
Nie słucham go, daremnie usiłując zaprowadzić porządek we własnej głowie. Jana, Garbata, Brudas, szczęśliwa Olina, nieszczęśliwy ja, obraz Garbatej, faszyzm Faszysty. Pierdolona huśtawka, a my znajdujemy się w punkcie, skąd można wpaść wyłącznie w pustkę, w nicość. A świadkowie Jehowy śpiewają, zwiastując koniec świata. Pejza znów wskakuje na siodło seksu i zmyka, Hasz wyprzedza go na szkapinie zwanej ochlaj, ja zostaję, świadkowie śpiewają, Bóg grozi Sodomą i Gomorą, komuniści świetlaną przyszłością, Josef kryminałem, Ota miłością. Petra jest lesbijką, my żywymi obrazami z Dantego, oni są przyzwoici – niechętnie, my świnie – też niechętnie. Kim są oni, kim jestem ja? Świadkowie skończyli śpiewać, klękają w oczekiwaniu śmierci, która będzie wyzwoleniem, promienieje 1 Maja, Garbata jest lesbą, a ja palantem i beczę. Weź nogi za pas, weź yastil, nie jedź do niej, ona umrze, koniec świata, ja zdechnę, pochód bije brawo kretynom, mądrzy są zamknięci razem z różnymi Josefami, rzygają wybitymi zębami, my się śmiejemy. Świadkowie znowu śpiewają, koniec nastąpi dopiero jutro.
”
”