Dni Quotes

We've searched our database for all the quotes and captions related to Dni. Here they are! All 100 of them:

The reader is entertained by the journey of another, but the writer is the changer of worlds.
Rand Miller (The Book of D'ni (Myst, #3))
Zbyt popularnym afiszów językiem Gada się z każdym, lecz nie mówi z nikiem(...) Niebo wolałbym rozhukane grzmotem Niźli słoneczność dni idących potem
Cyprian Kamil Norwid (Poematy (Pisma wybrane, #2))
Lata rozpadają się na miesiące, miesiące na dni, dni na godziny, minuty na sekundy, a sekundy przeciekają. Czym jestem? Jestem pewna ilością sekund - które przeciekły. Rezultat: nic. Nic.
Witold Gombrowicz (Cosmos)
Dni naszego życia nie są podobne do dni naszej śmierci i prawa naszego życia nie są również prawami naszej śmierci.
Gustaw Herling-Grudziński (Inny świat)
Kazdeho noveho cloveka sme sa snazili posadit na par dni na helpdesk, aby spoznal, co trapi klientov a ako vnimaju firmu.
Michal Truban (SUPPORT)
„Každý máme svojich démonov, s ktorými bojujeme. Sú chvíle, keď ich ovládneme,“ pohľadom zaletel k fotkám, „a potom sú dni, keď nás úplne pohltia.
Claudia P. Torkan (Stratená v nenávisti (Stratené, #1))
Odídem. Konečne. Už som bol príliš dlho na jednom mieste. Treba opäť zmeniť vzduch. Je ešte toľko vecí, ktoré nepoznám, je ešte toľko príbehov, ktoré musím vyrozprávať. Vlastne sa všade cítim dobre, iba tam nie, kde práve som.
Dušan Mitana (Psie dni)
Umysł człowieka i słonia kształtował się, gdy poruszaliśmy się po takim samym krajobrazie, radząc sobie z tymi samymi wyzwaniami, mierząc długość dni w oparciu o wysokość tego samego słońca, a nocami nasłuchując odgłosów tych samych niebezpieczeństw. Jesteśmy zsynchronizowani, bo zasadniczo mamy podobne pochodzenie.
Carl Safina (Beyond Words: What Animals Think and Feel)
- Som bohatá ako škriatok, - odvetila Pippi. - Cirkus si môžem vždy kúpiť. Hoci o nič nebudem bohatšia, keď budem mať viacej koní. Klaunov a pekné paničky môžem zatvoriť do skrine, ale s koňmi to bude horšie. - Trdlo, - povedal Tommmy. - Cirkus si nekúpiš. Ale musíš zaplatiť za vstupenku, keď sa ta chceš ísť pozrieť, rozumieš? - Ježiškove husličky! - zhrozila sa Pippi a zavrela oči. - Za pozeranie sa musí platiť? A ja pozerám celé dni! Ktovie, koľko peňazí som už prekukala!
Astrid Lindgren
I chociaż o miłości mojej nic powiedzieć nie mogę - chociaż nic nie mówię o twych włosach, ustach, oczach - jednak twarz twoja, której strzegę w duszy, brzmienie twego głosu, które trwa w moim mózgu, dni września, świtające w mych snach, nadają kształt i barwę moim słowom, zdaniom, o czymkolwiek mówię, cokolwiek wypowiadam.
Constantinos P. Cavafy
Torn pages curl and brown. The flames fly up. In the flickering light a cry. Who will lift the fallen stones? Who will link the broken chain?
Rand Miller (The Book of D'ni (Myst, #3))
Nie pamięta się dni, pamięta się chwile.
Jennifer Niven (All the Bright Places)
Są chwile, o których marzysz, i chwile, na które czekasz całe życie - mówi Jos - Są [też] chwile, które zapamiętasz do końca swoich dni.
Elżbieta Sieradzińska (Wanda Rutkiewicz. Jeszcze tylko jeden szczyt)
1. Rzecz w tym, że podczas bezsennych dni, które nastąpiły po tamtej bezsennej nocy, w moim umyśle wciąż tliły się podejrzenia
Edward Snowden (Permanent Record)
Doprawdy, pomyślałam, wrzucając do torebki garść monet, niezwykła to rzecz, kiedy się wspomni gorzki smak tamtych dni, jak wielką zmianę temperamentu spowodować może stały dochód.
Virginia Woolf (Własny pokój)
Wszyscy mamy gorsze dni. Ale w porównaniu z tym co mieliśmy przedtem, czujemy, jakbyśmy dopiero teraz... żyli pełnią życia.
Kazuo Ishiguro (Klara and the Sun)
Kilka dni później dyrektor zawołał nas wszystkich i jak zawsze mówił o naszym złodziejstwie. - Przestańcie wreszcie kraść! - krzyczał. Kilka głosów z sali zapytało: - Dlaczego akurat my?
Ludvík Vaculík (The Guinea Pigs)
Dla nich była to godzina kwadrans po trzeciej któregoś popołudnia, podobna do innych godzin, do innych dni. Nie pragnęli, tak jak ja, zatrzymać tej chwili, uwięzić jej, zabezpieczyć. Oni nie odczuwali strachu.
Daphne du Maurier (Rebeca)
(...) w życiu są dobre i złe godziny, dobre i złe dni, (...) krzyżują się one i zmieniają pod wpływem istotnych lub całkiem nieistotnych okoliczności. Bywają też dobre i złe miejsca - i nie daj Bóg, żeby skrzyżowały się ze złymi porami dnia! (...)
Dorota Terakowska (Lustro Pana Grymsa (Polish Edition))
XL. przyszedłem by ci powiedzieć że jestem bez ojca i matki mojej nie widziałem przy zdrowych zmysłach a ty mnie przyjąłeś i ugościłeś choć przyszedłem z głębi wszystkich złorzeczeń i matki mojej nie widziałem w czystych sukienkach (przy jej tylu poplamionych zaświnionych fartuszkach) i wciąż jeszcze przeklinałem jej cień na drodze do własnego ochędóstwa XLI. a ty mnie pokochałeś i oczyściłeś z nienawiści lecz biada mi biada bo oto została mi zaciśnięta pięść ślepo wymierzona w dzień jutrzejszy lecz ja nie mam jutra i matki mojej nie widziałem przy zdrowych zmysłach biada mi biada bo ja nie mam dni jutrzejszych i nie doświadczam łask ojca chyba że z szaleństwa rzucę się przed siebie w ogień jeszcze większej choroby: niech to będzie poezja
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki (Imię i znamię)
Iwan Wsiewołodowicz urodził się pierwszego lutego i już na pierwszy rzut oka widać było, że jest podobny do ojca. Toroszyn oszalał i pojechał do Gutowa, by się upić. Przez trzy dni stawiał każdemu, kto mu tylko pogratulował syna, wreszcie wylądował w burdelu, by tam kontynuować zabawę.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk (Cukiernia Pod Amorem. Zajezierscy (Cukiernia Pod Amorem, #1))
Dobrze, że jesteś, bo wczoraj znowu bolało mnie serce, a ciągle nie mam pomysłu na życie. Musisz mi pomóc, bo od szesnastu dni pada deszcz i życie powoli zaczyna mi się rozmywać. Miałem iść do dentysty, ale przybłąkał mi się wiersz o tobie, no i nie mam go z kim zostawić w domu. Dobrze, że jesteś, bo w zeszłym tygodniu „U Fukiera” śmierć znowu pytała o mnie szatniarza. Dzwoniłem dzisiaj do ciebie, ale słuchawka ugryzła mnie w rękę i pewnie ta rana tak szybko się nie zagoi. Musisz mi pomóc, bo jestem zmęczony jak Bóg, który harował przez tydzień – i nie stworzył świata...
Jarosław Borszewicz
He estado a punto de no llegar a Sevilla porque antes de ayer perdí mi DNI por tercera vez en lo que va de año. Por suerte, guardaba un pasaporte caducado con el que me han dejado volar, pero no paro de darle vueltas a esta obstinación por deshacerme de mis credenciales que me acompaña desde que soy adolescente.
Aixa de la Cruz (Cambiar de idea)
Lecz tyle tysięcy dni był pod śledztwa probą, Tyle tysięcy nocy rozmawiał sam z sobą, Tyle lat go badały mękami tyrany, Tyle lat otaczały słuch mające ściany; A całą jego było obroną – milczenie, A całym jego były towarzystwem – cienie; Że już się nie udało wesołemu miastu Zgładzić w miesiąc naukę tych lat kilkunastu. Słońce zda mu się szpiegiem, dzień donosicielem, Domowi jego strażą, gość nieprzyjacielem. Jeśli do jego domu przyjdzie ktoś nawiedzić, Na klamki trzask on myśli zaraz: idą śledzić; Odwraca się i głowę na ręku opiera, Zdaje się, że przytomność, moc umysłu zbiera: Ścina usta, by słowa same nie wypadły, Oczy spuszcza, by szpiegi z oczu co nie zgadły. Pytany, myśląc zawsze, że jest w swym więzieniu, Ucieka w głąb pokoju i tam pada w cieniu, Krzycząc zawsze dwa słowa: «Nic nie wiem, nie powiem!» I te dwa słowa – jego stały się przysłowiem; I długo przed nim płacze na kolanach żona I dziecko, nim on bojaźń i wstręt swój pokona.
Adam Mickiewicz (Dziady)
Rivers of fire. Even the rocks burn. An island rises from the sea. Dark magic in an errant phrase. The people bow to the lord of error.
Rand Miller (The Book of D'ni (Myst, #3))
- If something happens to you, I'll kill ... - Who this time? I interrupted him irritably. - Myself ... Because my life doesn't make sense without you.
Blanka Lipińska (Kolejne 365 dni (365 dni, #3))
Ti Češi jsou nějací drsní, ne? Na Vánoce hladoví, hrozí si smrtí a taví jedovaté kovy.
Nofreeusernames (Den po dni)
Zažila jsem tak ne uvěřitelný polibek, že bych mu nejradši založila vlastní náboženství.
Nofreeusernames (Den po dni)
Takže je krásný, vtipný, chytrý, a ještě k tomu galantní? Jakože, kámo, vyber si maximálně dva ze čtyř, protože nikdo nemá dovoleno být všechno, prostě ne.
Nofreeusernames (Den po dni)
To, že láska hory přenáší, je jen disneyovská propaganda, ne skutečný život.
Nofreeusernames (Den po dni)
A mój mąż...Dobrze, że go nie ma, jest w pracy. Surowo mi przykazał...Wie, że lubie opowiadać o naszej miłości...Jak w ciągu jednej nocy uszyłam sobie z bandaży sukienke ślubną.Sama. A bandaże zbierałyśmy z dziewczynami przez cały miesiąc. To były zdobyczne bandaże...Mialam prawdziwą suknię ślubną! Zachowała sie fotografia:jestem w tej sukience i w butach, ale butów nie widać, tylko ja pamiętam, że byłam w butach wojskowych. A pasek zmajstrowałam ze starej furażerki...Doskonały pasek. Ale cóż to ja...O takich głupstwach...Mąż zabronił mi pisnąć choćby slowo o milości, ani mru-mru, mam opowiedzieć tylko o wojnie. Taki jest surowy. Uczył mnie z mapą...Dwa dni mnie uczył, gdzie był jaki front...Gdzie walczyła nasza jednostka... Zaraz wezmę, zapisałam to sobie. Odczytam pani. Czemu się smiejesz? Oj, jak ładnie się smiejesz! Ja tez sie śmiałam. No, bo jaki ze mnie historyk! Lepiej ci pokaże zdjęcie, na którym jestem w sukience z bandaży...Tak się tam sobie podobam...W białej sukience..." Anastasija Leonidowa Żardiecka jefrejtor, sanitariuszka W: "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety
Swietłana Aleksijewicz (Wojna nie ma w sobie nic z kobiety)
Smisla ni, cilja ni, le večna pot je v meni, pot in postaje ob njej. več kot desetletje garanja, samoodpovedi, tveganja, sanj in hrepenenja, več kot mesec dni trpljenja štiridesetih mož, samo zato, da sedajle sedim pri kitajski piramidi in ne vem, kaj bi. Toda zakaj bi se človek ukvarjal samo s pustimi stvarmi, za katere ima vedno pripravljen odgovor: to delam zato in zato...
Nejc Zaplotnik (Pot)
Pozwolę sobie przytoczyć myśl boskiego markiza de Sade: wszystko co jest m o ż l i w e w naturze, nie może być nienaturalne. Nie jest tak, że natura posiada jakieś jedno prawo, które by mówiło jak Jehowa do wszystkich stworzeń: "Płódźcie i rozmnażajcie się". Zresztą Adam nie mógł się zacząć rozmnażać natychmiast, bowiem na kobietę musiał zaczekać jeszcze dwa dni. Co robił przez ten czas, historia milczy.
Witold Jabłoński (Gorące uczynki)
Miluju čekání. Miluju čas od chvíle, kdy padne rozhodnutí, do chvíle, kdy se věci dají do pohybu. To jsou jediné minuty, hodiny, dny v mém pravděpodobně krátkém životě, kdy jsem někdo. Kdy jsem něčím osudem.
Jo Nesbø (Blood on Snow (Blood on Snow, #1))
Dwustu lat (1616-1835) potrzebowali katoliccy teolodzy, aby uznać udowodnioną tezę Kopernika o tym, że Ziemia krąży wokół Słońca. Za to nieudowodnionemu twierdzeniu o bezpłodnych dniach kobiety przyklasnęli pośpiesznie, pięćdziesiąt lat wcześniej, zanim okazało się, że dni bezpłodne wprawdzie istnieją, ale znacząco różnią się od tych wskazanych przez Poucheta i Lecomte'a, i że fatalną pomyłką było biologiczne porównanie kobiety z suczką.
Jürgen Thorwald (Ginekolodzy)
Najczęściej zdajemy sobie sprawę z jałowości przeżywanych przez nas dni dopiero wtedy, kiedy jest nam dane żyć naprawdę. Czasem te chwile są krótkie jak rozbłysk światła: tylko kilka godzin, jeden dzień, tydzień, może miesiąc. Wiemy, że jesteśmy żywi, bo czujemy ból, bo nagle wszystko zaczyna nabierać znaczenia, i kiedy ten krótki czas się kończy, cała reszta naszego życia staje się wspomnieniem, do którego nadaremno staramy się powrócić, póki starczy nam tchu.
Carlos Ruiz Zafón (El laberinto de los espíritus (El cementerio de los libros olvidados, #4))
Każdy z nas ma takie dni kiedy opiera się o lodowatą ścianę, w ręce trzymając chłodną już herbatę. Zamykamy oczy i przypominamy sobie te najwspanialsze chwilę, które przeżyliśmy. Łzy wylewają się z naszych oczu, a tęsknota rozpieprza nas od środka. Za wszelką cenę pragniemy by to wszystko powróciło. By te wszystkie wspólnie przeżyte sekundy powróciły na nowo. A najgorsze w tym wszystkim jest to że w to wierzymy. Że mamy choćby najmniejszą iskierkę nadziei ze to kiedyś powróci.
nieznany
Takie dzia­ła­nia to także go­to­wy prze­pis na ka­ta­stro­fę. Nawet naj­po­pu­lar­niej­si twór­cy, któ­rych mamy za wiecz­nie za­do­wo­lo­nych i na­ła­do­wa­nych dobrą ener­gią, łapią so­cial­me­dio­we kry­zy­sy, gdy któ­re­goś dnia nie są w sta­nie wsta­wić żad­ne­go po­zy­tyw­ne­go zdję­cia ani na­grać ekscytujące­go sto­ries. Na tym polu łatwo się wy­pa­lić, znu­dzić swoją dzia­łal­no­ścią i na­brać niebezpiecznego prze­ko­na­nia, że nie mamy prawa do sła­bo­ści oraz gor­szych dni.
Klaudyna Maciąg (Pisz. Publikuj. Działaj. Jak tworzyć skuteczne treści w internecie)
Vždy vlastne robím to, čo nechcem, len aby som presvedčil seba samého, že sa môžem na seba spoľahnúť. Stále však zlyhávam. Uvedomujem si, že najväčšou prekážkou som si ja sám. A to si nikto rád neprizná. Také prekážky sa dosť ťažko odstraňujú. (Posledný termín)
Dušan Mitana (Psie dni)
Bohaterka tej historii chciałaby, żeby wojna i dla niej wreszcie się skończyła. Ale wojna, jeśli już się zacznie, nie ma końca. W każdym razie nie dla każdego. Generałowie podpiszą akt kapitulacji, w niebo wystrzelą kolorowe fajerwerki, szeregowcy upiją się ze szczęścia, że ocaleli. I do cywila. A dla cywili dalej trwa cicha, niewidoczna wojna. Wykrwawiają się w niej samotnie dzień po dniu, noc po nocy, rok po roku. Do końca swoich dni, a niektórzy znacznie dłużej. Wojna, jak masa upadłościowa, przechodzi na własność potomnych.
Magdalena Tulli (Włoskie szpilki)
Złóż głowę — śpiącą, kochaną, Ludzką — na moim ramieniu Niewiernym; w myślących dzieciach Czas trawi śpiesznym płomieniem Urodę, każdemu z nich daną Inaczej, i zżera je lękiem; Ale ja chcę do świtu w objęciach Mieć to żywe stworzenie, pełne Winy, niestałe, śmiertelne, Lecz dla mnie skończenie piękne. Bez granic jest dusza i ciało: Kochankom, kiedy w omdleniu Conocnym leża pod okiem Łagodnej planety Wenus, Jej blask śle wizje nietrwałe Wszechwładnej miłości, obrazy Nadziei wiecznie wysokiej; Sny, w abstrakcyjnej wersji Budzące i w chudej piersi Pustelnika zmysłowe ekstazy. Pewność, wierność nie trwa nawet Doby — zgaśnie przed północą Jak cichnący dzwonu głos, Znów modni maniacy wzniosą Swoją pedantyczną wrzawę I wróżba z kart nas postraszy: Trzeba spłacić każdy grosz Kosztów, długów i rachunków; Lecz skarb nocnych pocałunków Wartości rankiem nie straci. Piękność, północ, przywidzenia — Wszystko niknie; niech wiatr brzasku Nad twą głową, która śni, Zbudzi dzień tak pełen blasku, By wzrok i puls śpiewał pean Światu, który pędzi w śmierć; Znajdziesz i w pustyni dni Mannę mimowolnych mocy, Znajdziesz i w zniewadze nocy Miłość wszystkich ludzkich serc.
W.H. Auden
Yes, and for all his bluster about making D’ni great again, he had forgotten precisely what it was that had made the D’ni extraordinary. The reason why their empire had lasted for so long. It was not their power, nor the fact that they had once ruled a million worlds, it was their restraint, their astonishing humility.
Rand Miller (The Myst Reader)
Myslíš, že kámoši žárlí, když ten druhý mluví o někom jiném? Myslíš, že kámoši vycítí, když ten druhý vejde do místnosti, že ho dokáží pohledem najít v davu lidí do pár sekund? Že je ve snech pronásleduje to, jak voní, že jimi projede vlna jiskření pokaždé, když se letmo dotknou? Myslíš, že se kámoši líbají tak, jako se líbáme my?
Nofreeusernames (Den po dni)
Kiedy nie mogłam mówić do Ciebie - pisałam. Rozdzieliła nas sina woda - pamiętasz - a ja pisałam do Ciebie codziennie (...). Pisząc powtarzałam głośno wyrazy, zdania - tak jak to czynię teraz - przymykałam oczy, aby Cię widzieć wyraźniej siedzącego obok mnie. Poprzez wiele dni byłeś moim jedynym rozmówcą, opowiadałam Ci o strachu, o nie urodzonej jeszcze nadziei. Moje listy, uporządkowane dokładnie, związane papierowym sznurkiem, leżą na dnie Twojej walizki (...). Nie potrafię nic wymyślić, muszę czekać. Gdyby można chociaż ominąć nie kończące się wieczory (...). A jednak potrzeba mi Twoich słów. Pamiętaj o mnie, dobrze? Może będę się mniej bała, może będę usypiała spokojniej...
Halina Poświatowska (Story for a Friend)
Jeżeli to z miłości, będzie nam wybaczone, pozostaną za nami łóżka niepościelone i napoczęte miasta, rozchylone zasłony, ledwo dotknięte rzeczy i trochę brudnych naczyń. Jeżeli to z miłości, nie pozostanie po nas pustka, jest taka wrodzona gramatyczna niezgodność, pustka nie może zamieszkać w miejscach przez nasze ciała naznaczonych, wyjdą natomiast z nich dzieci, kraje i wszelkie kolory. Jeżeli to z miłości, staną po naszej stronie zwierzęta, psy porzucone. One wybacza nam tę nieruchomość i ten zagubiony gdzieś w sobie wzrok. Będziemy leżeć i będą po nas chodzić dni i przeciągi. Zbudują na nas miasto i wolne elektrony będą nad nami się roić, warczeć, i sny, sny będą nasze na zawsze.
Tomasz Różycki
Dopiero z upływem lat zaczyna się dostrzegać pewne rzeczy. Teraz wiem na przykład, że życie dzieli się zasadniczo na trzy etapy. Najpierw człowiek nawet nie myśli o tym, że się starzeje, że czas płynie i że od pierwszej chwili, od samych narodzin, zmierzamy do wiadomego końca. Kiedy mija pierwsza młodość, wkraczamy w drugi okres i uświadamiamy sobie, jak kruche jest nasze życie. To, co z początku jest tylko bliżej nieokreślonym niepokojem, przebiera na sile, stając się wreszcie morzem wątpliwości i pytań, które towarzyszą nam przez resztę dni. I w końcu u kresu życia rozpoczyna się trzeci etap, okres pogodzenia się z rzeczywistością. Wówczas nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zaakceptować naszą kondycję i czekać.
Carlos Ruiz Zafón (The Prince of Mist (Niebla, #1))
Jam jak ten wicher światem rwał; Każdą ci rozkosz chwytałem za włosy. Mijałem w pędzie, gdziem przeczuł niedosyt, To. co z rąk uszło mi. puszczałem precz. Jam wciąż pożądał tylko i dosięgał. I znów pożądał, sił wszystkich potęgą Szturmując życie, zrazu w czynie śmiałym. Zaś dziś w mądrości i namyśle źrałym. Już dostatecznie ziemi okrąg znam ten. Zamknięty nam jest widok na świat tamten. Taki. co w górę tylko patrzy, głupiec, W chmurach na obraz swój coś chciałby upiec! Stań raczej mocno i tu się rozejrzyj! Dzielnemu świat ten nie wyda się mniejszy. Na cóż byś błąkać miał się gdzieś w wieczności! Co poznasz, w rękę da się wziąć najprościej. Więc dalej idź, dni ziemskich obwód mierząc; Gdy duchy straszą, idź dalej twą ścieżą, W dążeniu znajdziesz dość szczęścia i znoju, Ty, któryś chwili nie zaznał spokoju!
Johann Wolfgang von Goethe
Będę mówić przyjacielu. Najchętniej milczałabym, ale milczenie nie jest żadnym rozwiązaniem, milczenie nie wyjaśnia nic. A ja usiłuję wciąż na nowo wyjaśnić sobie i tobie, że to, co uczyniłam, nie było zdradą. Nawet wtedy, gdy zapragnęłam umrzeć, nie popełniłam zdrady i nie zawiodłam twojej wiary we mnie. I dlatego, przyjacielu, przeciw twojemu milczeniu będę się bronić słowami. Chcę ci przypomnieć siebie taką, jaką byłam poprzez te wszystkie lata, które mijały nam wspólnie, dni - podczas których nasze myśli płynęły równolegle, świadome swojej bliskości; wystarczało napisać list, wyciągnąć rękę, żeby napotkać twoje słowa, twój przyjazny gest. Chcę przywołać naszą przeszłość, naszą wspólną przeszłość, chcę, żebyś na tych kartkach, które białe jeszcze piętrzą się przede mną, odnalazł drganie mojego żywego serca.
Halina Poświatowska (Story for a Friend)
Trzeba to wyznać otwarcie i bez osłony, że lenistwo ducha Polski, cudem z martwych wskrzeszonej, ściągnęło na tego ducha batog bolszewicki. Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelakie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczostwo kosztem ogółu, przez jałowy biurokratyzm, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy. Wszystka wzniosłość, poczęta w duchu za dni niewoli, zamarła w tym pierwszym dniu wolności. Walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie na świecie, jako wyraz siły potęg społecznych, partii, obozów i stronnictw, w Polsce przybrała kształty monstrualne. Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.
Stefan Żeromski (Na probostwie w Wyszkowie)
Najniebezpieczniejszą, choć całkiem oddzielną sprawą, przed którą chciał mnie przestrzec najbardziej, a która posłała w opary szaleństwa całe kompanie młodych biedaczyn, było czytanie książek. Ten niedobry zwyczaj nasila się ostatnimi czasy, stąd więc niewypowiedziana wdzięczność ojca, że nie wykazałem do tej pory takich tendencji. Szpitale psychiatryczne są przepełnione ludźmi, którzy czytają zbyt dużo. Kiedyś byli - tak jak my - silni fizycznie, otwarci, zadowoleni i zrównoważeni. Potem zaczęli czytać. Najczęściej przez przypadek. Jakieś przeziębienie, wymagające kilku dni leżenia w łóżku. Ładna okładka wzbudzająca ciekawość. I nagle rodzi się zły nawyk. Pierwsza książka prowadzi do następnej. I następnej, i jeszcze jednej, ogniwa w łańcuchu, który wiedzie prosto w dół, w wieczny mrok choroby psychicznej. Po prostu nie można przestać. To gorsze niż narkotyk.
Mikael Niemi (Popular Music from Vittula)
Mientras no sufran homofobia, la sodomita insolidaria no considerará que su deber ético y político es cambiar las circunstancias sociales de opresión que sufren maricas, bollos, trans, inmigrantes, trabajadoras del sexo, etc. ¿De qué sirve la lucha contra la homofobia si no se acompaña de una lucha contra los medios de exclusión social? Para empezar, para lavarle la cara al poder. Para entrar en complicidad con estrategias neoliberales que respetan a las maricas pero no se preocupan por su bienestar social, que les cambian el DNI a las trans pero no les facilitan una cobertura integral de la seguridad social y encima las psiquiatrizan y las vuelven a meter en el armario de la enfermedad mental. Una Ética Marica se tiene que hacer cargo de este absurdo ideológico, de esta hipocresía: haz con tu culo lo que te dé la gana, pero sin casa, sin trabajo, sin papeles, excluido socialmente.
Paco Vidarte (Ética marica: Proclamas libertarias para una militancia LGTBQ)
- Honey, I will give you a golden advice thanks to which, I think, my marriage with your father lasts for almost thirty-five years. I leaned toward her. - You must be selfish. Oh, it's going fat, I said soundlessly. - If you put your luck first, you'll do everything to it lasted. So you will also take care of the relationship, but one that will not destroy you. Remember, a woman who is exclusively for a man will always be unhappy, will feel oppressed and, as a result, will be whining. And men don't like whining women.
Blanka Lipińska (Kolejne 365 dni (365 dni, #3))
- I'll throw the world at your feet, girl. He began to stroke my bare shoulder with his hand, following the movement of his fingers. - I'll show you places you never dreamed of. He leaned down and kissed the piece of skin he was stroking. "I want you to see the sunrise in Burma when we fly a balloon." His lips rolled down my neck. - Let you get drunk at night in Tokyo, watching the colorful lights of the city. I closed my eyes as Nacho's lips stroked my ear. - You'll love me on a board off the coast of Australia. I will show you the whole world.
Blanka Lipińska (Kolejne 365 dni (365 dni, #3))
A jednak wrócę tam, przyjacielu, spróbuję przezwyciężyć moją niechęć i opiszę Ci najwierniej, jak potrafię, barwę jesiennych liści Nowej Anglii, barwę moich uczuć. Dwa lata chcę zmieścić na kilku stronach maszynowego papieru. Mój pośpiech skazuje mnie na selekcję, na uogólnienia, nie wiem, czy zawsze dostatecznie usprawiedliwione. Co mam Ci pokazać, co wybrać z tych chwil pełnych stawania się, pełnych różnego urodzaju, chociaż na zewnątrz podobne były do siebie jak białe zimowe dni Massachusetts. W Smith miałam pochwycić za gardło legendarną, dziewięciogłową bestię, stoczyć z nią walkę, przegrać. Ona pozostała tam opasła jak tomiska biblioteczne, drwiąca sobie z moich usiłowań, niewzruszona moją pogardą i rozczarowaniem. Pozostała zwycięska - grube tomy biblioteczne zapełniają szczelnie skrzydła rozrastającego się budynku, zgarniają wolną, zieloną przestrzeń wiatru i trawy pod ciche, równo przycięte grzędy zabalsamowanych słów. Nie od razu Smith stało się dla mnie miejscem udręki. W pierwszych, szczęśliwych dniach to był tylko entuzjazm, tylko podniecenie. Chciałam się uczyć, chciałam przywłaszczyć sobie wszystkie możliwe mądrości tej ziemi, i to w możliwie najkrótszym czasie.
Halina Poświatowska (Story for a Friend)
Bo to tak wygląda, że oto minęło kilka dni. Jakby nigdy nic. Jakby batem strzelił. Jakby pestkę wypluł. A ja przez te kilka dni, ech, Gałązko Jabłoni i wy, straszliwe manowce, ja przez te kilka dni ileż razy konałem, umierałem i zmartwychwstawałem, ileż roboty zrobiłem na zrębie, ileż potu ze mnie wyciekło, ileż tysięcy myśli przeszło przez moją głowę smugą światła jasną łagodną lub straszliwą nawałniczą ciemną smugą cienia, pętając mi czoło czarnosiną wstążką lub wprost dziurawiąc, lub trepanując mi klekoczącą czaszkę, ileż razy, mówię, przez te kilka dni umierałem i zmartwychwstawałem, i znowu padałem na pysk, i z-padłych-na-pysk wstawałem, i ulatywałem w dziedziny błękitu, i znów zapadałem w dół głębokości, tonąłem w toni, to znów stałem pięknie na grzbiecie fali jak piana, jak zwycięski śmiech, i znowu w dół, i w górę, i tak dalej, i tak dalej. Minęło kilka dni. I piszę to zdanie, nie lekkim ruchem ręki, drobnym miłym gestem, jakby się łapało wpół kota z podłogi i sadzało go sobie na kolana. Piszę to zdanie, „minęło kilka dni”, z bólem wielkim, z rozpaczą, bo nie mam sił, żeby te kilka dni, dokładnie, pięknie i straszliwie, tak jak są tego godne, opisać. Nie ma po prostu sił ten, który to tutaj wyznaje.
Edward Stachura (Siekierezada)
„w Kalifornii nie trzeba mieć domu, bo nigdy nie jest zimno” mówi Slim i śmieje się radośnie. „Rany w życiu nie widziałaś takich ślicznych słonecznych dni, że przez większość roku nawet nie potrzeba płaszcza ani węgla do ogrzewania domu ani zimowych butów ani nic. I nigdy nie umiera się z gorąca w lecie tam na północy we frisco i Oakland i okolicach. Mówię ci, to jest miejsce do życia. I nie da się już pojechać dalej w Ameryce, zostaje tylko woda i Rosja”. „A co jest złego w Nowym Jorku?” warczy matka Sheili. „Och, nic!” Slim pokazuje na okno, „Ocean Atlantycki przynosi diabelne wiatry w zimie i jakiś szatański syn przenosi te wiatry na ulice, tak że człowiek może zamarznąć na progu. Bóg zawiesił słonce nad wyspą Manhattan, ale diabeł nie wpuści go w twoje okno, chyba że kupisz sobie mieszkanie w domu wysokim na mile, ale wtedy nawet nie można wyjść odetchnąć powietrzem, bo można spaść tę milę na dół, o ile w ogóle cię stać na takie mieszkanie. Można pracować, ale wtedy w ogóle nie ma się czasu, bo osiem godzin pracy to dwanaście bo trzeba doliczyć te wszystkie metra, autobusy, windy, tunele, promy, schody i znowu windy i jeszcze czekanie, bo to wielkie i beznadziejne miasto. Ale nie, w Nowym Jorku nie ma nic złego.
Jack Kerouac (Pic)
W odpowiedzi de Gaulle poparł drugą stronę. W kwietniu 1956 roku zaczął przekazywać duże ilości nowoczesnej broni do Izraela. Malutkie państwo w końcu zyskało rzetelnego i pierwszorzędnego dostawcę broni. Po upaństwowieniu przez Egipt Kanału Sueskiego w 1956 roku kontakty się pogłębiły. Transport morski z tego regionu do Europy był w przypadku Francji uzależniony od Suezu. IDF pomógł zagwarantować Francji dostęp do Suezu, a w zamian za to Francja wysyłała do Izraela jeszcze więcej broni. Im bliżej i częściej Francuzi i Izraelczycy współpracowali, tym bardziej te dostawy się zwiększały. Agencja szpiegowska de Gaulle’a pozyskała pomoc Izraela przy osłabianiu antyfrancuskiego oporu w Algierii, jednego z bastionów kolonialnych Francji. W 1960 roku Francja obiecała dostarczyć Izraelowi w ciągu następnych dziesięciu lat dwieście czołgów AMX-13 i siedemdziesiąt dwa myśliwce odrzutowe Mystère.3 Ale 2 czerwca 1967 roku, na trzy dni przed zaplanowanym przez Izrael wyprzedzającym atakiem na Egipt i Syrię, de Gaulle całkowicie odciął się od Izraela. – Francja nie wyrazi zgody – a co dopiero mówić o udzieleniu wsparcia – krajowi, który pierwszy użyje broni – powiedział swojemu gabinetowi.4 Jednak w decyzji de Gaulle’a chodziło o coś więcej niż próbę zażegnania wojny na Bliskim Wschodzie. Nowe okoliczności wymagały nowych francuskich sojuszy. Do 1967 roku Francja wycofała się z Algierii. Mając za sobą długą i zaciekłą wojnę w północnej Afryce, de Gaulle za priorytet uznał zbliżenie ze światem arabskim. W interesie Francji nie leżało już stawanie po stronie Izraela. – Gaullistowska Francja nie ma przyjaciół, tylko interesy – zauważył wtedy francuski tygodnik Le Nouvel Observateur.5
Anonymous
Kakor v odgovor na to novo stvarnost je Gabriele govoril o demokraticnosti in o dobrem sozitju v nasi obmorski dezeli, in pritem so njegove oci begale od mene k dolgim rezancem na mizi, pa spet k meni, kakor da dvomijo, ce bom verjel novim besedam. In priznam, da se mi je, ko sem ga poslusal, njegovo razodetje zdelo cudno, in res sem pomislil, da ima za tiste izraze o bratstvu najbrz poglavitno zaslugo neponovljivo okolje, v katerem so bili izreceni; ker v dokoncni enakosti v gladu in pepelu res ni bilo mogoce se misliti na trmo o dozdevnih prednostih in razlockih. Prav zato pa se mi je zdelo neumestno, da mi po toliko letih skupnega bivanja na istih ulicah in na istem obrezju somescan, pripadnik italijanske elite, prvic govori v cloveskem jeziku prav tukaj, kjer je bilo vse clovesko postavljeno na tehtnico; in ceprav sem se zavedal, da je nespremenljiva enakost obsojenih teles odrinila stran vse zapreke, sem se vendar upiral misli, naj bi skupni strah pred pecjo botroval pri spocetju novega bratstva. Strah je bil namrec substanca nase skupnosti ves cas, od konca prve svetovne vojske, od tistih dni, ko so knjige s polic nasih knjiznic stresli pred Verdijev spomenik in se radovali zubljev, ki so jih pozirali. In potem je bil strah nas vsakdanji kruh, ko so postajali pogorisca nasi odri v predmestjih, ko je fasist streljal celo na slovenskega pridigarja v templju ob Kanalu, ko je vaski jeticni ucitelj s svojo slino kaznoval ustnice dekletca, ki se je predrznilo spregovoriti v rodnem jeziku. Ali ni bil ob vsej tej preteklosti zakasnel vznik prijateljske besede v krematorijskem svetu? Ali se ti trzaski italijanski clovek pribliza samó takrat, ko preti tudi njemu unicenje?
Boris Pahor (Necropoli)
A vážně hrozné je, že celkem zakrátko přijde Maj Britt na obláček k von Borringově matce na permanentní návštěvu, protože Maj Brittiny dny se už krátí, a přestože její vztah k Bohu je poněkud vlažný, bohatě stačí na to, aby byla Maj Britt vpuštěna do nebe, pochyby jí budou přičteny k dobru a bude umístěna na stejný obláček jako ostatní lidé z její obce, protože tak to v nebi chodí, respektují se tam hranice obcí, a jestliže von Borringově matce už teď připadá vyčerpávající tam sedět, dokážete si sami představit, v jaké peklo se jí pobyt promění po Maj Brittině příchodu. A ostatně: v rozporu s tím, v co, jak se zdá, věří mnoho křesťanů, to není tak, že by si s sebou člověk do nebe nesměl nic vzít. Jednu věci si totiž každý vzít může. Proto je třeba volit obezřetně. Von Borringova matka si vybrala truhlu s morfiem a Maj Britt si zvolí kamion marihuany. Diskuse mezi nimi budou duchaplné i iritující a budou probíhat opravdu dlouho předlouho.)
Erlend Loe (Volvo Lastvagnar (Doppler, #2))
Queremos apoderarnos del género, redefinir nuestros cuerpos y crear redes libres y abiertas donde poder desarrollarnos, donde cualquiera pueda construir sus mecanismos de seguridad contra las presiones de género. No somos víctimas, nuestras heridas de guerra nos sirven como escudo... Nos presentamos no como terroristas, sino como piratas, trapecistas, guerrilleros, RESISTENTES del género… Defendemos la duda, creemos en el «volver atrás» médico como un seguir hacia delante, pensamos que ningún proceso de construcción debe tacharse de IRREVERSIBLE. Queremos visibilizar la belleza de la androginia. Creemos en el derecho a quitarse las vendas para respirar y el de no quitárselas nunca, en el derecho a operarse con buenos cirujanos y no con CARNICEROS, en el libre acceso a los tratamientos hormonales sin necesidad de certificados psiquiátricos, en el derecho a auto-hormonarse. Reivindicamos el vivir sin pedir permiso... Ponemos en duda el protocolo médico español que desde hace años establece unas pautas absurdas y tránsfobas para cualquier ciudadano que desea tomar hormonas de su «sexo» contrario. No creemos en las disforias de género, ni en los trastornos de identidad, no creemos en la locura de la gente, sino en la locura del sistema. No nos clasificamos por sexos, nosotros somos todos diferentes independientemente de nuestros genitales, nuestras hormonas, nuestros labios, ojos, manos... No creemos en los papeles, en el sexo legal, no necesitamos papeles, ni menciones de sexo en el DNI, creemos en la libre circulación de hormonas (que, de hecho, ya existe..). No queremos más psiquiatras, ni libro de psiquiatras/ psicólogos, no queremos más «Test de la Vida Real»... No queremos que nos traten como enfermos mentales..., porque no lo somos... ¡y así es cómo nos llevan tratando desde hace mucho tiempo! Creemos en el activismo, en la constancia, en la visibilidad, en la libertad, en la resistencia... GUERRILLA TRAVOLAKA
Paul B. Preciado (Testo Junkie: Sex, Drugs, and Biopolitics in the Pharmacopornographic Era)
Later that summer, ODNI public affairs director Shawn Turner invited journalists from two national publications, separately, to discuss the March hearing, and why I’d answered the way I did. Both journalists, again separately, gave Shawn the same answer: The explanation he gave to them sounded plausible—even believable—but reporting that the DNI lied under oath sold newspaper copies and drove internet clicks, and their editors would never let them change that narrative. So in writing that I’d lied, at least some journalistic publications were shirking their own obligation to the truth.
James R. Clapper (Facts and Fears: Hard Truths from a Life in Intelligence)
Dvignil je pogled in njene zazrte oči so mu pritrdile: premagovala sta s tem neko drugo in drugačno zimo, kot je bila ta, vse tu naokoli. Utrnilo se me je v teh trenutkih več, kot vse minule dni, ko je krčevito tuhtal in omahoval. Želela sta si v zavetje drugega, ni ju bilo sram golote, ki je razkrivala tudi rane, niti strah praznine, ki sta jo morala zapolniti. Vsaj skušala sta verjeti, da si ne bosta nudila le tolažbe, ampak tudi upanje.
Feri Laišček
Todo se volvió cuestión de saber o no saber, mientras el guion era reemplazado por una catarata de improvisaciones. Cortes de pelo, dietas, música grabada de las radios, los ritmos desobedientes de mi cuerpo, el delantal por la túnica, la plaza vacía, minas en tetas en las revistas, el rímel contrabandeado a pesar de mamá, la gimnasia frente al televisor, Mazinger y los Hardy Boys, el Papa visto por un aparatito de cartón con un espejito en la punta, la multidad acalorada por tomos de papilla evangelizadora. Sombra celeste hasta las cejas, auscultación de entrepiernas, corpiños por zapatos de charol, los himnos de la tele como Sancor pero peor, la plaza llena, más Hardy Boys, toqueteos, los primeros asaltos con Coca Cola, polleras plato, comunicados de miles de cifras, minas en tanga, la plaza llena, el americano más vendido, minifaldas, escudos, Kiss y la matanza de pollitos, medias de nailon por vinchas, el fin de las Trillizas de Oro, graffitis silenciados, los domingos eternos para la juventud. Las instrucciones sonámbulas de mis maestras, más minas en bolas, banderitas, blanco y negro, más instrucciones, procedimientos, celeste y blanco, DNI, papeles más, papeles menos, fuga en el siglo XXIII, aros de plástico por anillitos de oro, maestras que nos mostraban —como si en vez de un cuadernillo de defensa civil estuvieran siguiendo un manual de demonología— cómo se evitaba cualquier tipo de peligro si uno lograba pararse debajo del marco de una puerta.
Betina González (Arte menor)
W czerwcu 1991 roku w Mławie kilkunastoletni Cygan spowodował wypadek: potrącił dwoje młodych ludzi. Chłopak zmarł, a dziewczyna została kaleką. Dwa dni później pijany tłum zdewastował bogate cygańskie wille. Wbrew plotce, która wywołała to zdarzenie, ojciec sprawcy nie przekupił prokuratury ani policji. To właśnie on zaprowadził syna na komisariat.
Lidia Ostałowska (Cygan to Cygan)
Gdy twoja kobieta robi lepiej szablą niż ty, dobrze jest wiedzieć, kiedy ma trudne dni.
Robert M. Wegner (Pamięć Wszystkich Słów (Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza, #4))
Laurie‍ Penny, jedna z ważnych współczesnych feministycznych myślicielek, pisze: „Kiedy‍ rozeszła się wieść o morderstwie, kiedy cały cyfrowy świat zaczął je omawiać i zastanawiać się nad jego znaczeniem, byłam bliska napisania do mojego wydawcy mejla z prośbą o kilka dni wolnego, ponieważ kilka szczególnie brutalnych pogróżek, zwłaszcza tych dotyczących gwałtu, sprawiło, że byłam roztrzęsiona i potrzebowałam czasu, żeby się pozbierać. Jednak zamiast dać sobie ten czas, piszę niniejszy post – piszę go, pogrążona w żałobie i pełna gniewu nie tylko z powodu masakry w Isla Vista, ale także z powodu tego, co tracimy wszędzie, dlatego że język i ideologia nowej mizoginii wciąż traktowane są jako coś, co można wybaczyć. (…) Mdli mnie, kiedy za każdym razem, kiedy próbuję mówić o ofiarach i o tych, które przetrwały przemoc, każe mi się współczuć sprawcom”.
Rebecca Solnit (Men Explain Things to Me)
Słuchałam po latach, co mówili o nim ludzie, słuchałam, jak go przerabiali na kamień i złoto, jak odbierali mu oddech i krew, jak wygładzali na nim wszystkie kanty i czynili z niego ideał. Słuchałam, że mu stawiają gdzieś tam pomniki i że go teraz odkrywają młodzi, że go grają na koncertach i niedawno nawet koncert taki słyszałam. Julcia mnie wzięła kilka dni temu. Nie musiała mówić, że fortepianista rzucał się przy klawiszach, że dłoń mu się w szpon osobliwy układała, że miny stroił boleściwe, że nerwy swoje własne przenosił na palce i na muzykę. A przecież to nie tak trzeba. To nerwy Frycka trzeba odnaleźć i wygrać, to jego ból umieć odczytać, a nie swój własny.
Magda Knedler (Narzeczone Chopina)
Z biegiem lat, z biegiem dni ten umarł, tamtego brak; człowiek sobie marzy, śni, a z nudów przywdziewa frak — przyjechałem na wesele i choć mi niejedno wspak, jakoś, jakoś dobrze mi.
Stanisław Wyspiański (The Wedding)
we ordered a bottle of champagne. There was nothing drunk, but the fact that there is no opportunity also created it.
Blanka Lipińska (Kolejne 365 dni (365 dni, #3))
For us," Olo said, holding a glass. - For shopping, trips, for life, for what we have and what awaits us.
Blanka Lipińska (Kolejne 365 dni (365 dni, #3))
I stood staring at him, and after a moment I realized that I was almost sober. I took a deep breath, and inside me was a feeling I didn't know. No I understood why, but I felt good. I was easy-going, content, even happy. It was a feeling only slightly different than a state of strong love. Is that how cocaine worked? - I thought. Then it ceased to be a mystery to me why Black liked her so much.
Blanka Lipińska (Kolejne 365 dni (365 dni, #3))
It didn't matter to me that I didn't have even one pair of panties with me. Always I could walk without. But the fact that I didn't have a single pair of shoes was already a drama.
Blanka Lipińska (Kolejne 365 dni (365 dni, #3))
[...] Dopiero wtedy naukowcy uświadomili sobie, że z eksperymentu płynie doniosły wniosek: sen REM jest murem oddzielającym racjonalność od szaleństwa. Gdybyśmy opisali powyższe symptomy psychiatrze, nie informując go o okoliczności pozbawienia uczestników snu REM, postawiłby jednoznaczną diagnozę, stwierdzając depresję, zaburzenia lękowe albo schizofrenię. A przecież jeszcze kilka dni temu mieliśmy do czynienia z młodymi zdrowymi ludźmi.
Matthew Walker (Why We Sleep: Unlocking the Power of Sleep and Dreams)
Tyś krwią z krwi mojej, kością z mojej kości. Oddaję ci me ciało, byśmy byli jednym. Oddaję ci mą duszą aż po kres dni naszych.
Diana Gabaldon (Outlander (Outlander, #1))
Třeba v Česku na Štědrý den hladoví, aby pak večer viděli zlaté prasátko. Jakože děkuju, nechci. Navíc kdo ví, co bych si z hladu byla schopná vyhalucinovat já. Zlaté prase je ta nejmíň strašidelná věc, kterou by moje fantazie dokázala stvořit.
Nofreeusernames (Den po dni)
Když nestojíte nohama pevně na zemi, víc si nabijete, až přijde nevyhnutelný pád.
Nofreeusernames (Den po dni)
Hodila jsem po něm pohledem, který by poslal brečet do kouta i Voldemorta, ale pak jsem se dvakrát zhluboka nadechla a rozhodla se chovat jako dospělá (jinými slovy si svůj příští útok pečlivě promyslím a nebudu plýtvat energií na ukvapené dětinské výpady).
Nofreeusernames (Den po dni)
„Moc hezky se na něj dívá,“ vzdychla jsem. „Na hokej, nebo na hokejisty?“ „Na obojí.“ „Aha, tak kdo se ti líbí?“ vyzvídal. „Nikdo.“ „Jasně, tak prozraď, kdo?“ „Nikdo!“ „Ale no tak! Kdo se ti líbí?“ „Kolikrát se mě ještě zeptáš?“ „Dokud neřekneš mé jméno.
Nofreeusernames (Den po dni)
„Za tohle zaplatíš, Adeline,“ pošeptal mi do ucha a já se celá otřásla. Neznělo to jako výhrůžka, které se člověk bojí, znělo to jako příslib něčeho, na co bych se měla těšit.
Nofreeusernames (Den po dni)
V té puse nebyla ani špetka něhy, byla hladová, jeho dotek mi křičel do rtů, cítila jsem jeho žár ještě dlouho po tom, co se odtáhnul. „Přijde ti tohle jako předstírání?
Nofreeusernames (Den po dni)
Większość lekarzy sądowych to patolodzy sądowi – lekarze specjalizujący się w chorobach lub urazach tkanki. Jeśli mają okazję przeprowadzić sekcję zwłok w ciągu kilku godzin lub nawet dni od śmierci danej osoby, potrafią zwykle z zadziwiającą dokładnością określić czas i przyczynę zgonu. Kiedy jednak ciało znajduje się w stanie zaawansowanego rozkładu, przeprowadzenie autopsji może być trudne lub nawet niemożliwe. Tkanka miękka przechodzi w stan ciekły za sprawą oddziaływania bakterii, zmian chemicznych na poziomie komórek (proces rozpadu komórek zwany autolizą) oraz żerowania czerwi. Wraz z tkanką miękką znikają fizyczne ślady, których szuka patolog, takie jak rany zadane nożem. Jeśli jednak ślady ostrza lub innych urazów widoczne są na kościach, wykwalifikowany antropolog sądowy może odczytać ze szkieletu zdumiewającą ilość informacji długo po tym, gdy przeprowadzenie sekcji staje się niemożliwe.
Bill Bass, Jon Jefferson
Jeśli dacie człowiekowi więcej niż się spodziewał, będzie was wychwalał przez całe życie. Jeśli stworzycie atmosferę oczekiwania i będziecie ją odpowiednio podsycać, to odniesie skutek. I wręcz przeciwnie, jeśli zyskacie reputację, że jesteście zbyt dobrzy, zbyt uzdolnieni... strzeżcie się. Lepsza sztuka będzie w ich głowach, a jeśli dacie im choć uncję mniej niż sobie wyobrażali, nagle okaże się, że ponieśliście porażkę. Nagle będziecie bezużyteczni. Człowiek znajduje jedną monetę w błocie i opowiada o niej przez wiele dni, ale kiedy otrzyma spadek, który okazuje się o jeden procent niższy od spodziewanego, twierdzi, że został oszukany.
Anonymous
Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne - obraz dni, które czaszki białe toczy przez płonące łąki krwi. Jeno odmień czas kaleki, zakryj groby płaszczem rzeki, zetrzyj z włosów pył bitewny, tych lat gniewnych czarny pył.
Krzysztof Kamil Baczyński
People like Mike McConnell don’t really move from public office to the private sector and back again; that implies more separation than actually exists. Rather, the U.S. government and industry interests essentially form one gigantic, amalgamated, inseparable entity—with a public division and a private one. When someone like McConnell goes from a top private sector position to a top government post in the same field, it’s more like an intracorporate reassignment than it is like changing employers. When McConnell serves as DNI he’s simply in one division of this entity, and when he’s at Booz Allen he is in another. It’s precisely the same way that Goldman Sachs officials endlessly move in and out of the Treasury Department and other government positions with financial authority, or the way that health care and oil executives move in and out of government agencies charged with regulating those fields. In
Glenn Greenwald (With Liberty and Justice for Some: How the Law is Used To Destroy Equality and Protect the Powerful)
Как в свое время сказал Эйнштейн, дважды удостоенный Нобелевской премии: «Считай, что ты ничего не понимаешь, если ты не в состоянии понятно объяснить это своей бабушке».
Janusz Leon Wiśniewski (188 dni i nocy)
Kočujeme a hovoríme latinčinou našich čias. Keď sa minú peniaze, ideme ďalej. Nájdeme si nových priateľov. Vybudujeme nové rutiny. Vymeníme milencov. Smutnú tvár Picassovho klauna si odkladáme na dni kufra.
Zuska Kepplová (Buchty švabachom)
Гомосексуализм, как показывает природа, вовсе не выдумка сатаны и касается не только людей. Насекомые, черви, равно как и некоторые виды морских свинок, практикуют его не реже, чем люди. Самки определенного вида человекообразных обезьян, которые явно никогда не слышали об острове Лесбос, с удовольствием (отнюдь не для продолжения вида) предаются уточенному сексу главным образом между собой. Гомосексуальное поведние не представляет из себя нечто исключительное. Оно отмечено более чем у четырехсот пятидесяти видов животных.
Janusz Leon Wiśniewski (188 dni i nocy)
Właściwie od kilku dni sypiał tylko nieregularnym, urywanym snem. Teraz musiał do zmroku pozbyć się zmęczenia zgromadzonego w organizmie. Potem zdrowy i odświeżony ma stąd wyjść i skierować się na plac zabaw. Jego organizm instynktownie domagał się pozbawionego myśli odpoczynku.
Anonymous
Wypili, zakąsili, chlapnęli na drugą nogę bo po pierwszym się przecież nie zakąsza... Potem wypili trzeciego, bo Boh trojcu lubit, potem czwartego bo chata ma cztery kąty a koń cztery kopyta. Potem po piątym, bo ręka ma pięć palców, a czołg czterech pancernych i psa, potem po szóstym, bo tydzień dawniej miał sześć dni roboczych, potem po siódmym, bo jednak siedem dni w tygodniu było, a skarb zawsze leży siedem kroków od miejsca, w którym się go szuka...
Anonymous
O, w jakże przeklętej chwili dumy i zaślepienia modlił się, by portret nosił brzemię jego dni, on zaś zachował nieskażony wdzięk wiecznej młodości. Wszystkie jego błędy stąd pochodziły. Lepiej byłoby, gdyby każdy grzech jego życia sprowadził był szybką, pewną karę. W karze było oczyszczenie. Modlitwa człowieka do Boga sprawiedliwego nie powinna brzmieć: „I odpuść nam nasze winy”, lecz: „Karz nas za nasze przewinienia.
Anonymous
Żyjemy zawsze w oczekiwaniu czegoś lepszego, i to często zarazem w pełnej żalu tęsknocie za minionym. Rzeczy teraźniejsze natomiast przyjmujemy w poczuciu tymczasowości, uważając je za nic innego, jak tylko drogę do celu. Dlatego ludzie, spoglądając u kresu swoich dni wstecz, stwierdzają zazwyczaj, że całe ich życie upłynęło pod znakiem ad interim, i ze zdziwieniem widzą, że to, co na ich oczach przechodziło tak niedocenione i mdłe, stanowiło właśnie ich życie – było tym właśnie, w czego oczekiwaniu żyli (...)”.
Anonymous
Arthur Schopenhauer. W swojej rozprawie „Metafizyka życia i śmierci” pisał: „(...) Żyjemy zawsze w oczekiwaniu czegoś lepszego, i to często zarazem w pełnej żalu tęsknocie za minionym. Rzeczy teraźniejsze natomiast przyjmujemy w poczuciu tymczasowości, uważając je za nic innego, jak tylko drogę do celu. Dlatego ludzie, spoglądając u kresu swoich dni wstecz, stwierdzają zazwyczaj, że całe ich życie upłynęło pod znakiem ad interim, i ze zdziwieniem widzą, że to, co na ich oczach przechodziło tak niedocenione i mdłe, stanowiło właśnie ich życie – było tym właśnie, w czego oczekiwaniu żyli (...)”.
Anonymous
Gazeta Wyborcza (AGORA SA) - Clip This Article at Location 62 | Added on Wednesday, 15 April 2015 09:31:04 MINISTROWIE PRZERZUCAJĄ SIĘ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ ZA ZANIECZYSZCZENIA POWIETRZA NIE WIDAĆ, ALE PROBLEM JEST DOMINIKA WANTUCH (GAZETA WYBORCZA) | 426 words – Mamy coraz czystsze powietrze – przekonywał w poniedziałek minister środowiska Maciej Grabowski na zorganizowanej przez „Gazetę Wyborczą” debacie „Oddychać po ludzku”. Kilkudziesięciu aktywistów i badaczy, którzy do Warszawy zjechali z całej Polski, ze zdumienia przecierało oczy. Bo oddychamy pyłami. Zgodnie z unijnymi normami stężenie pyłu PM10 nie może przekraczać 50 mikrogramów na metr sześcienny przez więcej niż 35 dni w roku. W Warszawie ów limit został wykorzystany w ciągu zaledwie 3,5 miesiąca. A w południowej Polsce i na Śląsku to stężenie sięga nawet 300 mikrogramów! Grabowski tłumaczył, że rząd o problemie zanieczyszczonego powietrza dotychczas nie rozmawiał. Jak to możliwe w jednym z najbardziej zanieczyszczonych krajów UE, któremu Komisja Europejska grozi miliardowymi karami za brudne powietrze? Politycy zdają się mówić: „Powietrza nie widać, więc problemu nie ma”. Ale jest. Przeważająca część Polski oddycha szkodliwymi substancjami. Pochodzą głównie z samochodów i domowych pieców węglowych, do których wrzucamy byle jaki węgiel. W pyłach jest niemal cała tablica Mendelejewa – siarka, związki azotu, wapnia, chloru, trujące wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, rakotwórczy benzo(a)piren, furany. Są też dioksyny, czyli te same substancje – choć oczywiście w mniejszym stężeniu – którymi próbowano otruć prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę. Z badań lekarzy z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie wynika, że matki, które były narażone na wysokie stężenie pyłów, rodzą dzieci o mniejszej wadze i mniejszym obwodzie głowy. Po kilku latach widać gorsze wyniki w testach inteligencji tych dzieci, większe problemy z pamięcią i koncentracją, a także wyższy poziom niepokoju. Badania dr Ewy Czarnobilskiej z UJ dowodzą, że krakowskie dzieci (Kraków jest najbardziej zanieczyszczonym miastem w Polsce) częściej chorują na astmę oskrzelową. W skali ogólnopolskiej to 6 proc. dzieci. W Krakowie prawie 16 proc. Tymczasem ministrowie przerzucają się odpowiedzialnością za zanieczyszczenie powietrza. Minister gospodarki Janusz Piechociński twierdzi, że problem nie leży w jego kompetencjach. Choć to właśnie on jest odpowiedzialny za wprowadzenie norm eliminujących z rynku najgorszej jakości węgiel i piece. Minister środowiska przekonuje, że sam może niewiele. I zamiast działać, stawia na uświadamianie, jak palenie węglem i spaliny samochodowe są złe. Są. Wiemy to. Ale bez zmian w prawie powietrze nie będzie lepsze. Wystarczy spojrzeć za zachodnią granicę. Niemcy wpuszczają do miast tylko auta spełniające określone normy emisji spalin. Londyn i Wiedeń wprowadzają wysokie opłaty za parkowanie w mieście. Większość krajów UE od lat eliminuje piece węglowe i zabrania spalania trujących miałów, mułów czy flotokoncentratów. A w Polsce? W Polsce podnosi się próg, przy którym ogłaszany jest stan alarmowy. Jeszcze kilka lat temu było to 200 mikrogramów na metr sześcienny stężenia pyłów. Dziś – 300. Minister gospodarki nie przychodzi na debatę, bo problem go nie interesuje. Minister środowiska bezradnie rozkłada ręce. Nic więcej. ==========
Anonymous
Przez trzy dni Tomek bardzo interesował się stanem zdrowia sędziego i zbierał o nim wszelkie informacje. Czasami sędzia rokował takie nadzieje, że Tomek już wyciągał swój wspaniały organizacyjny mundur i przymierzał go przed lustrem. Ale sędzia tak kaprysił, że aż wstyd. Wreszcie rozeszła się wieść, że mu się polepszyło i wkrótce wróci do zdrowia. Tomek obraził się na całego, uważał, że jest poszkodowany. Zgłosił więc swoją rezygnację z członkostwa w „Wyznawcach Wstrzemięźliwości”, a tej samej nocy sędzia dostał ataku i zmarł.
Anonymous
Miła moja, kochana. Taki to mroczny czas. Ciemna noc, tak już dawno ciemna noc, a bez gwiazd, po której drzew upiory wydarte ziemi — drżą. Smutne nieba nad nami, jak krzyż złamanych rąk. Głowy dudnią po ziemi, noce schodzą do dnia, dni do nocy odchodzą, nie łodzie — trumny rodzą, w świat grobami odchodzą, odchodzi czas we snach. A serca — tak ich mało, a usta — tyle ich. My sami — tacy mali, krok jeszcze — przejdziem w mit. My sami — takie chmurki u skrzyżowania dróg, gdzie armaty stuleci i krzyż, a na nim Bóg. Te sznury, czy z szubienic? długie, na końcu dzwon — to chyba dzwon przestrzeni. I taka słabość rąk. I ulatuje — słyszę — ta moc jak piasek w szkle zegarów starodawnych. Budzimy się we śnie bez głosu i bez mocy i słychać, dudni sznur okutych maszyn burzy. Niebo krwawe, do róży podobne — leży na nas jak pokolenia gór. I płynie mrok. Jest cisza. Łamanych czaszek trzask; i wiatr zahuczy czasem, i wiek przywali głazem. Nie stanie naszych serc. Taki to mroczny czas.
Anonymous
Owe zapiski zaczął prowadzić 19 marca 1879, w wieku szesnastu lat, a ostatni fragment zaledwie o dwa dni poprzedza jego śmierć. Całość liczy sobie prawie osiem tysięcy stron, nie jest to więc lektura na nasze rozpędzone czasy.
Anonymous
In the summer of 2014, then-Senate Majority Leader Harry Reid (D-NV), Senator Chuck Schumer (D-NY), and other members of the Democratic brain trust introduced a measure to amend the First Amendment as follows: Authorizes Congress and the states to regulate and set reasonable limits on the raising and spending of money by candidates and others to influence elections. Grants Congress and the states the power to implement and enforce this amendment by appropriate legislation, and to distinguish between natural persons and corporations or other artificial entities created by law, including by prohibiting such entities from spending money to influence elections. Declares that nothing in this amendment shall be construed to grant Congress or the states the power to abridge the freedom of the press.8 So, let me get this straight: The amendment would allow politicians in Washington, D.C., and state capitals to regulate speech that directly relates to the business of government and their jobs—the type of speech that should be most protected! This con job was nothing but a power grab to control how citizens—including corporations and conservative interest groups—can express their political views, a grab to help keep corrupt incumbents in office. After all, it’s tough to be voted out of office when you help control what your opponents and constituents can say about you. And it’s awfully hard to express one’s individual right to a fair vote when the outcome of an election is effectively rigged. Note the special carveout for the media. Reid and company were trying to make it so corporations and conservative interest groups would be muzzled, but unions and the Democrats’ tame press would be free to spew any kind of biased crap they like. If they can’t win elections fair and square, Democrats are more than willing to silence huge portions of the citizenry to stay in power. Had the amendment somehow passed, it would have been the first time one of the Constitution’s core individual rights would have been infringed through the amendment process itself.9 The attempt itself is disgraceful.
Eric Bolling (Wake Up America: The Nine Virtues That Made Our Nation Great—and Why We Need Them More Than Ever)
Descending the great ladder of time, we see four faces. The face of four women. Aged and dead the first two are. The third, a dreamer. The last, a teacher.
Rand Miller (The Book of D'ni (Myst, #3))
Adam rozlišoval skoré a neskoré dni v týždni. Skoré sú vlastne len dva, pondelok a utorok, pričom druhý akoby bol skorý iba ráno, do dvanástej hodiny, potom je už veľmi blízko streda. Niekedy je bližšie, inokedy ďalej, no stáva sa, že už v pondelok večer vidí, ako utorok prefičí do stredy, čo je iba zdanlivo stred týždňa, príliš skorý a zdanlivý stred. Tým naozajstným stredom je až štvrtok s tromi dňami pred ním a s rovnakým počtom za ním, aspoň geometricky, pretože opticky je skôr prvým skorším dňom na konci týždňa, čo nie je nič iné ako prvý neskorý deň toho istého týždňa. Potom sa ukáže piatok, ktorý je v pondelok ráno v takej diaľke, až sa zdá, že za ním nemôžu byť ďalšie dni: sobota a nedeľa. Akoby tam boli iba zo zvyku, akoby tým koncom týždňa bol naozaj piatok. Z tohto pohľadu sa potom sobota a nedeľa javia ako prvé skoré dni ďalšieho týždňa, čím sa z pondelka a utorka stávajú akési čudné dni, topiace sa v rozpakoch, ba možno aj v plači, lebo nevedia, kde sú: začiatok im niekto ukradol a koniec je ďaleko.
Dušan Dušek
Musiałem czekać w tej stacji dziesięć dni, całą wieczność. Mieszkałem w chatce na podwórzu, ale czasami, żeby uciec od chaosu, udawałem się do biura księgowego.
Anonymous